Upieczenie bananowego chlebka okazało się wyzwaniem większym niż myślałam. Kilka dni temu spróbowałam upiec w moim nowym zwierzątku - maszynie do pieczenia chleba - chlebek z tego przepisu. Niestety, mimo że dwukrotnie postąpiłam krok w krok z recepturą, z maszyny wyjęłam zapadnięty, na wpół upieczony chlebek. Obraziłam się więc zarówno na przepis jak i na maszynę, ale nie poddałam się w próbie pieczenia chleba w ogóle, ani w próbie upieczenia chlebka w ramach akcji "Bananowa Kuchnia". Tym razem nie przeszukiwałam jednak internetu w poszukiwaniu ciekawego przepisu, ale przeszukałam mój ostatni nabytek książkowy "Chleb. Pieczemy w domu" autorki Beatrice Ojakangas.
Produkty czekały przygotowane na blacie, gdy przyjechała Oczko na swój pierwszy raz. Hirek z ptaszynkami, Faire i Tilio harcował w najlepsze, podczas gdy ręce Debiutantki mieszały, ugniatały i plotły w najlepsze. Zabawy z pieczeniem było co nie miara. Najpierw przyszło nam rozwikłać dylemat ilości drożdży. Choć książka ma wiele ciekawych przepisów, jednak w każdym z nich posługuje się miarą paczek suszonych drożdży granulowanych, których waga nie jest nigdzie sprecyzowana. Zdecydowałyśmy jednak, że damy ciut więcej niż gdybyśmy miały zastosować paczkę drożdży instant. I tak razem z wodą rozpuszczone zostało 30 g drożdży, którym dosypałyśmy jeszcze cukru, zapominając o nich na pewien czas.
Najwspanialszą zabawą okazało się jadnak zaplatanie warkoczy z sześciu (!) wałków. Dla nas, nowicjuszek w materii wypieku chleba, wymyślenie jak zapleść taki bochenek było nie lada wyzwaniem. Na całe szczęście z pomocą przyszła nam Margot, która niedawno znalazła wspaniały filmik z instruktarzem jak zapleść taką chałkę. Przez kilka minut w moim aneksie kuchennym słychać było tylko "Ten do góry, a ten na środek, a teraz znów do góry ten, a potem ten na środek ...", a potem nastąpiła chwila konsternacji i spojrzenie na siebie na wzajem z zagubionym wyrazem twarzy, gdy nasze bananowe zaplatanie trochę się rozjechało. Po krótkim naprawieniu i poprawnym ułożeniu wałków, znów mogłyśmy zaplatać nasze warkocze.
Hirek z ptaszynami dzielnie nam sekundowały w tych pracach. Nawet mąka nie przerażała Hirka, który dzielnie podpatrywał i pomagał swojej Pani w ugniataniu ciasta. A gdy później udało się mi z Oczko podpatrzyć ich ptasie zabawy, Hirkowi, który jak wiadomo jest ciekawym i dumnym ptaszyskiem od razu spodobał się oczkowy aparat. Ów gwiazdor szybko też domagał się tylko jemu przeznaczonej sesji zdjęciowej. I tak powstało monumentalne zdjęcie Hieronima Wielkiego, które możecie zobaczyć na dole strony.
Nasz bananowy wypiek pieczywa tak bardzo przypadł nam do gustu, że już na koniec dnia zaczęłyśmy myśleć nad kolejnym przepisem, który wspólnie mogłybyśmy stworzyć, a później za taką przyjemnością konsumować.
Bananowy chleb
(1 duży bochen lub 2 małe bochenki)
Składniki:
30 g drożdży świeżych
1 szklanka ciepłej wody (40-45 stopni)
1/4 szklanki brązowego cukru
1 1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka utartej gałki muszkatołowej
1/4 szklanki stopionego masła
2 jaja
2 szklanki rozgniecionych bardzo dojrzałych bananów
1/2 szklanki zarodków pszennych
3 szklanki mąki pełnoziarnistej
3 - 3 1/2 szklanki mąki pszennej chlebowej (lub zwykłej pszennej)
glazura:
1 jajko rozmącone z 2 łyżkami wody
zarodki pszenne do posypania bochenków
Przygotowanie: W dużej misce rozczyniłyśmy drożdże w ciepłej wodzie, dodałyśmy brązowy cukier i odstawiłyśmy na 5 minut, aż drożdże się spieniły. Potem po kolei dosypałyśmy: sól, gałkę, masło, jaja, banany, zarodki i pełnoziarnistą mąkę i to wszystko zostało wymieszane 50 razy, aż ciasto stało się gładkie. Potem stopniowo dodawałam mąkę chlebową (po 1 szklance), a Oczko mieszała by uzyskać gładkie ciasto. Gdy ciasto stało się sztywne, wyłożyła na oprószony mąką blat i zostawiłyśmy je na 15 minut by odpoczęło. Potem wyrabiała przez 10 minut, aż stało się gładkie i sprężyste. Umytą miskę, nasmarowałam tłuszczem i po przełożeniu do niego ciasta, obróciłyśmy je by było wysmarowane tłuszczem z każdej strony. Nakryłam miskę i odstawiłam do podwojenia objętości (od 1 - 1 1/2 godziny). Po tym czasie znów wyrobiłyśmy ciasto, wygniatając z niego pęcherzyki powietrza. Podzieliłam je na 12 części i uformowałyśmy 12 małych wałków. Każda z nas uplotła po bochenkowym warkoczu z 6 wałków (filmik instruktażowy znalazłyśmy tutaj). Posmarowałyśmy glazurą i oprószyłyśmy zarodkami, a ostrym nożem ponacinałyśmy poprzecznie. Odstawiłyśmy pod przykryciem na blasze wyłożonej pergaminem do wyrośnięcia, co zajęło ok 20-30 minut. Chlebki piekły się przez ok. 35-40 minut w piekarniku nagrzanym do 190 stopni Celsiusa.
Jeśli ktoś chciałby zapleść jeden bochenek, to zgodnie z przepisem należałoby go zawinąć tworząc koło.
Źródło: Beatrice Ojakangas "Chleb. Pieczemy w domu"
Smacznego.
15 komentarzy:
Super historia, :) teraz musicie zalozyc wspolny blog pt. ''wspolne gotowanie'' :)))
Nigdy bananowej chalki nie jadlam, nie pletlam nawet, wyglada smacznie, wyslijcie mi jedna ;) hehe
Pozdrowka dla obu kucharek oraz dla Hierka i jego spolki :))
Super Tili , Siostra!!! Pięknie Wam wyszły te chlebki , są urocze , na pewno przepyszne! :)
Widze, ze Tilio , Faire i Hieronim pięknie się zaprzyjaznili, na zdjęciach wyglądają slicznie :)
Cudowna rodzinka!:)
Hieronim Wielki jest boski oczywiście.
Caluski dla dziewczynek i chłopczyka i dla Ciebie i dla Siostry!
Buźka :***
No to teraz kolej na moją relację ;))
Pozwolisz Moja Droga, że skopiuję bezczelnie przepis.
Zaraz zapodam moją historię, a potem zaopiekuję się kosą i wleję jej tiliową zupkę do porcelanki ;))
Buziaki Kochana, dzięki za wspólne przyjemne pieczenie :)***
Notme, hmmm to ciekawy pomysł :))) Pewnie za jakiś czas znów pokażemy jakieś efekty wspólnych prac :)
Majanko, to prawda Ptaszyny i Hirek pokochali się jak nic, ale Hirek grzecznie wrócił do domku ze swoją Panią, tylko najpierw zażyczył sobie sesji solowej ;p Dziewczynki przesyłają Ci buziaki :*
Oczko, nie mogę się doczekać Twojej relacji :))) Od kilku godzin cały czas zaglądam na historie i kosę :) Mam nadzieję, ze szybko powtórzymy nasz pieczeniowy duet :)))
A tak BTW to ja jutro od 6 rano planuję piec z Weekendowej Piekarni, bo inaczej się nie wyrobię z innymi planami :) Za to będzie to mój pierwszy zakwasowiec, więc trzymajcie kciuki :)))
Moja historia rodziła się w bólach przez 2 godziny, bo net mi się skiepścił od wczoraj. Błogosławieństwem jest, że w ogóle wreszcie go mam... ;)
Kosa zapoda zupkę z wieczorka ;))
Buziaki :)**
poczekajcie na mnie z tym następnym razem ;)
Oczko, historia jest super i już czekam na kosę :)
Aga, tak jak napisałam u Oczka na historiach, jak przyjedziesz to słodką chałkę zrobimy, co by nam już zupełnie słodko było :*
A tak w ogóle to jak zdrówko i czy będziesz coś gotować u siebie przez Święta? :)
Ale ten monumentalny hieronimus świetnie Sebastianowi wyszedł :))
mam zamiar jutro stoczyć z babcią walkę o robienie uszek, bo pewnie nie będzie chciała mi dać robić, ale ja już pazurki ostrzę ;)
I słusznie! :)
Tilio, ja również nominowałam Cię do UAB!
ehhh dziewczyny... jak ja Wam zazdroszczę tego wspólnego pieczenia... :)
pozdrawiam :)
Aga, upiecz ten wieloziarnisty chlebek (tak też i radziłam u Ciebie na blogu), to babcia nabierze respektu do Twoich kulinarnych możliwości :) A ten chlebuś na 100% wyjdzie smaczny :)))
Kasiu, strasznie Ci dziękuję :) To bardzo miłe i ... oj, ja w ogóle nie umiem odpowiadać na takie miłe wyróżnienia - no po prostu buziaki Ci przesyłam i strasznie się cieszę, że lubisz do mnie wpadać :)))
Agatko, to zapraszamy na wspólne pieczenie :) Z Kielc to może jest kawałek, ale w końcu nie aż tak daleko :) A jeśli nawet nie możesz to można się umówić na wirtualne wspólne pieczenie :) Pozdrawiam porannie i pieczeniowo właśnie :)
w Warszawie bywam, w końcu stamtąd pochodzę :) tym razem będę w okresie świątecznym, ale na początku przyszłego roku nie omieszkam o sobie przypomnieć :)
pzdr :)
Agatko, w takim razie pamiętaj o zaproszeniu na wspólne pieczenie :)))
Prześlij komentarz