Doskonałe, słodko-kwaśne, o imbirowym aromacie i chrupkie od sezamu ... ciasteczka, które mogą być zarówno miłą przegryzką do herbaty, jak i podstawą wykwintnych deserów po obiedzie czy kolacji. Robi się je bardzo łatwo, choć trzeba trochę czasu im poświęcić, gdy już lądują w piekarniku. W czasie ich nakładania na blachę możemy wymyślać różne kształty, a potem, gdy już wyjmujemy wciąż jeszcze elastyczne ciasteczka z pieca, możemy prawie dowolnie zmienić ich kształt - łódeczki, gniazdka, talerzyki czy miseczki, a jeśli chcemy małą jedynie przegryzkę uformujmy je w paluszki, małe okrągłe ciasteczka, które możemy przekładać różnymi masami albo nadajmy im fantazyjne kształty, by stanowiły śliczne zwieńczenie tortów, deserów lodowych czy galaretek.
Ale nie tylko ich kształty są tak pięknie zaskakujące. W smaku zapowiadają słodycz i lepkość, jednak gdy przegryzamy pierwszy kawałeczek przywołują raczej wspomnienie kwaskowatych lizaków, lekko ciągnących, gdy dłużej trzymamy je na języku lub chrupkich i kruchych, gdy od razu przegryzamy te pyszne sezamowe kształty. Najmilszym zaskoczeniem dla podniebienia jest cytrusowy smak, tak doskonale przełamujący słodycz karmelowych sezamków. Jak zwykle gdy korzystam z przepisów Anny Olson, mojej inspiracji do wszelkiej maści słodkości, dostałam wyborne, uniwersalne i zaskakujące w smaku ciasteczka.
Ciasteczka imbirowo-sezamowe
Składniki:
1½ szklanki cukru
1 szklanka ziarna sezamowego
¾ szklanki mąki uniwersalnej
1 łyżka świeżo startego imbiru
½ szklanki soku z cytryny (ja dałam pół na pół z sokiem pomarańczowym)
½ kostki stopionego masła (czyli ok. 100 g.)
Przygotowanie: Zmieszałam w misce wszystkie składniki (najpierw suche, potem płyny) i mieszałam łyżką aż się porządnie połączyły. Ciasto schłodziłam w lodówce (powinno być gęste, ale wciąż płynne). Piekarnik nagrzałam do 175 stopni Celsiusa. Naprzemiennie piekłam je na dwóch blachach wyłożonych papierem do pieczenia. Małą łyżeczką (czubatą) nakładałam masę na papier i rozsmarowywałam w kształt koła. Nie powinny być za grube i zbyt blisko siebie (przynajmniej 4 cm odległości), bo ciasto w czasie pieczenia się rozlewa i trochę rośnie. Piekłam po 4-6 minut (w zależności od wielkości), aż się zezłociły (szczególnie na brzegach) z jednej strony. Wyjmowałam na ok. 2 minuty, aż trochę przestygły i przekładałam je na drugą stronę. Piekłam jeszcze ok. 4 minut i wyjmowałam blachę, wkładając kolejną blachę do piekarnika. Mi wychodziło po 6 kółek na blachę, a blach powinno wyjść ok. 5-6, ale to zależy od wielkości ciasteczek. Po upieczeniu ciasteczek, pozostawiałam je na maksimum 2 minut i układałam albo na małych miseczkach, albo na kieliszkach do wódki postawionych do góry nogami, by uformować je w kształt miseczki. Część ułożyłam też na kieliszkach do wódki położonych poziomo, wtedy wyszły bardzo zgrabne łódeczki. Można też okręcić wokół rożka z tektury lub nadawać im prawie dowolne kształty. Jeśli pozostawi się je na płasko, wyjdą płaskie kółeczka, które później można przełożyć jakąś masą. Na uformowanych ciasteczkach można układać po kulce lodów, lub bitej śmietanie z owocami, albo dowolnym innym (byle dosyć gęstym) kremie.
Źródło: Anna Olson z programu Na słodko z Kuchnia.TV
Smacznego.
9 komentarzy:
Witaj Tili! :))
Ciasteczka zapowiadają się pysznie :) Widzę,że i ptaszynkom posmakowały! :)
Miłej soboty:**
Piękne!
Tili, jakie fajne ciasteczka! A najbardziej w nich mi się podoba właśnie ta plastyczność. Lubię ciasteczka w fajnych kształtach - zwłaszcza jeśli to ja im te kształty nadaję ;).
Pozdrówka
jakie fajne i sezamowe ;)
Ty to masz dar do gotowania jednak :)
Są FANTASTYCZNE!
Super Tilia! No bardzo mi się one podobają :) Ja też coś później pokażę -tak a propos ;)))
Dzięki Majanko :) Miłego weekendu :***
Margot, dzięki :)
Olalala, mi też się strasznie podobają za ten kształt, ale smak mają również cudowny :)
Aga, dzięki Słońce :***
Casiu, kłaniam się ładnie i podaję ciasteczko :)))
Oczko, już się nie mogę doczekać, choć pewnie dopiero jutro obejrzę :) Zaraz znikam :) Buziaki :***
Super dachówki :) Sezamowe muszą być bardzo smaczne, choć takich jeszcze nie próbowałam. Wypróbuj koniecznie też kokosowe i migdałowe :)
Rzeczywiście zrobiłaś :) Dla mnie zaskoczeniem był ich kwaskowy i pikantny posmak, najpierw piekłam wg przepisu czyli na złotobrązowy kolor, wtedy były mocno cytrynowe i słodkie jednocześnie. Nastepna porcję zrobiłam bardziej bladą, zrobiły się imbirowe i wtedy są IMHO najlepsze. Pozdrawiam Aga
Prześlij komentarz