niedziela, 10 maja 2009

Nalewek czar.


Domowy chleb, domowe ciasta, domowe obiady ... czar własnoręcznie przygotowanych potraw jest nieograniczony. Zapach i smak uwodzi z każdą chwilą i już nigdzie nie smakuje nam tak wybornie, już nigdzie nie jest tak dobrze jak w domu. A może by tak rozszerzyć te dobroci? Może do domowych ciast dodać samodzielnie aromatyzowanych nalewek, może do kawy dodać kropelkę likieru, którego powstanie odbywało się na naszych oczach?


Jedno z pierwszych ciast jakie piekłam po operacji miało na celu zaspokoić moją ochotę na słodycze, ale jednak nie przesycić i nie dodać zbyt dużo kalorii. Kto miał kiedyś operację, kto leżał przez kilka miesięcy w łóżku, wie jak szybko polepszacze nastroju w postaci czekoladek czy batoników stają się ciężarem zupełnie zbytecznym. Co ma jednak zrobić taki łasuch jak ja?


Oczywiście ciasto z dodatkiem płatków owsianych. Chrupkie i lekko tylko słodkawe, jest dosyć kruche i nie tak piękne w prezencji jak smakuje, a wierzcie mi, smakuje niebiańsko. Szczególnie, gdy dodamy niezwykły dodatek w postaci owoców przez kilka miesięcy nasączanych alkoholem, swoimi smakami i aromatami przypraw, owoców z nalewki bożonarodzeniowej. W sam raz na posiedzenie przy kominku z rodziną i przyjaciółmi - czy to od święta czy to w dzień powszedni.


Za to nalewka bożonarodzeniowa to dopiero mały mój cud świąteczny. Pełna smaku, mocna, ale i to można przełamać przez picie jej z herbatą lub kawą, jak również nasączenie nią deserów. Słodka, ale bez przesady, ma bożonarodzeniowy aromat, pełen bakalii, cynamonu i goździków, a gdy dodamy jeszcze kandyzowanego imbiru, trudno będzie się oprzeć jej herbacianej barwie. Jednak dla tych co to woleliby łagodniejszy trunek, nie tak pełen procentów jak bożonarodzeniowa nalewka, dodatkowo smaki dzieciństwa przypominający sięgnąć powinni po likier kukułką zwany.


Dlaczego kukułka? Gdyż alkohol ten to połączenie wódki i mleka z cukierkami o tej nazwie właśnie. Karmelowe, w tle lekko czekoladowe, prawie niewinne jak cukiereczki, a jednak szumek lekki w głowie powstaje. Doskonale z lodami czy kawą, zimne popijane wraz z przyjaciółmi po sutym obiadku, kieliszek czy dwa doskonale zastępuje ciężkie czy wymyślne desery.


Właśnie tego dnia, gdy popijaliśmy kukułeczkę po sytym obiadku z przyjaciółmi, przypomniał mi się mój pierwszy alkoholowy trunek samodzielnie wykonany. Już kilka lat od tamtego czasu minęło, ale recepturę właśnie od tych przyjaciół dostałam. Mój pierwszy likier, słodka acz mocna porterówka, w książeczce o likierach nazwana "babskimi łzami". Coś w tej nazwie musi być, gdyż niezmiennie z kwiatami kojarzy mi się ten napitek. A przecież dostawanie kwiatów zawsze choć kropelkę łez wzruszenia wyciśnie.


A kiedy o słodyczy i o kwiatach mowa, nie można zapomnieć o lasce wanilii, właśnie z kwiatów pochodzącym pręciku i kawie, tak smakowicie aromatyzowanej przez to słodkie połączenie, tym ciekawsze, gdy dochodzi jeszcze gęsty karmel i procentów szum. Likier ten, potocznie krówką jest zwany, lub znacznie mniej ładnie podróbką baileys'a, doskonale nadaje się zarówno do picia nawet zupełnie solo, gdyż jego moc nie jest zbyt uderzająca, ale również jako dodatek do serników, brownie czy kremów wszelkiej maści również doskonale się nadaje.


Słodko Wam? Chyba usłyszałabym "niemożliwie słodko!". Nic to. Dla tych co po tylu trunkach jeszcze pod stoły nie pospadali, na ochłodę i przełamanie słodyczy jeszcze inny wyskokowy trunek proponuję.
Crema di limoncello nie tylko daje odrobinę wytchnienia od słodkości świątecznych, kawowych czy piwnych, ale i na chwilkę do Włoch nas przeniesie, gdzie posiedzieć pod drzewkami cytrynowymi możemy, poleżeć chwilkę na miękkiej trawie i delektować się kwaskowatym, kremowym likierem, mocnym ale i dającym się łatwo oswoić, gdy pity jest wraz z mlekiem lub kawą.


"
Co jednak z taką ilością soku z cytryny mam uczynić?" zadawałam sobie pytanie, gdy na podwójną ilość likieru dziesięć cytryn ze skórek obierałam. Tarta cytrynowa Ani musiała być, ale wciąż jeszcze wiele soku pozostało. Co zrobić jednak, by było lekkie, prawie jak zapowiedź lata? Oczywiście lody. Ale nie zwyczajne lody, nie sorbet nawet, a szerbet. Słodko-kwaśny syrop, przestudzony i połączony z mascarpone doskonale pasował jako uzupełnienie słodkiego i mocnego crema di limoncello. Czy to oddzielnie czy to zmiksowane razem na wyborny drink były lekkim, słodko-kwaśnym deserem.


I kolejny roczek już zaraz ... za cztery godziny... od 12.05 będę na świecie od trzydziestu lat ...

Jak się z tym czuję? ... Uskrzydlona :-)

P.S. Majanko, dzięki za życzenia :) Jesteś drugą osobą, która złożyła mi dziś życzenia. Buziaczki gorące :***


Ciasto owsiane z owocami

Składniki:
500 g bakalii z nalewki bożonarodzeniowej, odsączonych przez noc (można użyć świeżych owoców lub namoczonych w herbacie i odsączonych suszonych)
250 g mąki pełnoziarnistej (lub zwykłej)

150 g płatków owsianych

100 g brązowego cukru
1 łyżka cynamonu (ja dałam przyprawy do piernika)
1/2 łyżeczki soli

200 g. roztopionego masła

2 jajka


Przygotowanie: Piekarnik nagrzałam do 180 stopni Celsjusza. Tortownicę (o średnicy 26 cm) nasmarowałam margaryną, wyłożyłam spód pergaminem i od zewnątrz zabezpieczyłam folią aluminiową, gdyż owoce w czasie pieczenia lubią puszczać soki. W misce wymieszałam mąkę, płatki, cukier, cynamon, sól, masło i na koniec jajka. Połowę masy wyłożyłam w tortownicy, na nią ułożyłam równomiernie bakalie, a na wierz resztę ciasta. Nie należy ugniatać ciasta zbyt mocno, gdyż wyjdzie bardzo zwarte. Piekłam przez 45 minut. Można podać z kremem angielskim lub owocowym, ale ja zwykle podaję samo, z herbatą, kawą lub - jak w tym przypadku - z nalewką bożonarodzeniową.

Źródło: Program na kuchni.tv "Julie gotuje"


Nalewka bożonarodzeniowa


Składniki:

100 g daktyli

100 g suszonych moreli

100 g suszonych śliwek

100 g wyłuskanych orzechów włoskich
100 g suszonej żurawiny

100 g rodzynek

100 g fig

50 g kandyzowanego imbiru

1 pomarańcza, sparzona i pokrojona w plastry

200 g cukru (ja dałam mniej, ok. ¾ szklanki brązowego)
1 l. wódki

2 laski cynamonu

4 - 5 sztuk goździków


Przygotowanie: Cukier podgrzałam z odrobiną wody (2-3 łyżki) i ok. 100 g wódki, aż trochę się rozpuścił (nie doprowadziłam do zagotowania). Po ostudzeniu dolałam resztę wódki i dokładnie rozmieszałam, by jak najwięcej rozpuścić cukru. Bakalie układałam w dużym słoju (2,2 l.) naprzemiennie w podanej powyżej kolejności, przekładając je plastrami pomarańczy. Na wierzch ułożyłam kandyzowany imbir, delikatnie w bakalie wsunęłam goździki i korę cynamonu. Zalałam wszystko osłodzoną wódką, wraz z całym również nierozpuszczonym cukrem. Odstawiłam na min. 4-6 tygodni. Po tym czasie przecedziłam nalewkę i klarowny alkohol przelałam do butelki. Owoce odcedziłam porządnie i użyłam do ciasta poniżej, a część zmiksowanych owoców użyłam do nadzienia muffinek.

Źródło:
Blog Atinki "Tak sobie pichcę"

Likier kukułka


Składniki:

500 ml. mleka skondensowanego niesłodzonego

ok. 300 g cukierków kukułek

1/4 - 1/2 l. wódki (ilość zależna od gustu)


Przygotowanie:
Cukierki rozpuściłam w mleku. Odstawiłam do ostudzenia. Do zupełnie zimnego mleka wlałam wódkę, wymieszałam, przelałam do butelki i schłodziłam przynajmniej przez 1 dzień. Przed podaniem wstrząsnąć.

Źródło: Blog Majanki "Majanowe pieczenie"

Porterówka vel babskie łzy

Składniki:

2 butelki portera żywiec po 0,33 l.
1 szklanka cukru (lepiej dać trochę mniej)

2-3 łyżki cukru waniliowego (ewentualnie laska wanilii)

200 ml spirytusu


Przygotowanie:
Cukier, cukier waniliowy i piwo delikatnie podgrzać (nie gotować), do rozpuszczenia cukru. Należy uważać, gdyż piwo się pieni przy łączeniu z cukrem. Odstawić do ostygnięcia. Połączyć ze spirytusem, przelać do butelki, schłodzić i podawać nie wcześniej niż na drugi dzień, a lepiej po tygodniu.

Źródło: Nasi przyjaciele A i E - dzięki :-), a w książce "Nalewki, likiery i wina domowe" Małgorzaty Caprari jako Babskie łzy (które powinno leżeć ok. 6 - 12 miesięcy);

Likier krówka, czyli domowy baileys


Składniki:
1 puszka mleka skondensowanego słodzonego

4-5 łyżeczek kawy rozpuszczalnej

1 łyżka esencji waniliowej
1/2 szklanki mleka skondensowanego 4%

2 szklanki wódki (ja dałam 1 1/2 szklanki)


Przygotowanie: Puszkę z mlekiem gotowałam w garnku z wodą przez ok. 3 godziny. Odstawiłam do całkowitego (!) ostudzenia. Zimny karmel przełożyłam do miski, dodałam kawę, esencję, mleko i zmiksowałam, na koniec dodałam alkohol, zmiksowałam, przelałam do butelki. Schłodziłam porządnie przed podaniem (przynajmniej 1 dzień). Przed podaniem należy wstrząsnąć.

Likier ten można też przyrządzić gotując mleko niesłodzone skondensowane z cukrem i cukrem waniliowym (ilość do smaku), do czasu zgęstnienia. Na koniec gotowania dodaje się kawę (już bez mleka), studzi całkowicie i miesza z alkoholem (można użyć np. 200 ml. spirytusu). Schładza przez min. 1 dzień i wstrząsa przed podaniem.

Źródło: Druga wersja przygotowania likieru od A i E, a pierwsza to moja, pewnie i tak nie bardzo oryginalna intepretacja


Crema di limoncello

Składniki:

5 cytryn eko (lub sparzonych i porządnie wyszorowanych)
1/2 l. spirytusu

1 l. mleka

40-60 dag cukru (ja dałam 50 dag)

150 ml. śmietanki 36%


Przygotowanie:
Cytryny obrałam obieraczką do warzyw (same żółte skórki, bez białej albedo) i wrzuciłam do słoja. Zalałam spirytusem i odstawiłam na słoneczny parapet na ok. 1 tydzień. W tym czasie codziennie wstrząsałam słojem. Po tym czasie mleko podgrzałam na małym ogniu z cukrem do całkowitego rozpuszczenia cukru. Odstawiłam do całkowitego ostudzenia. Spirytus przecedziłam, skórki wyrzuciłam. Aromatyzowany alkohol wlałam do mleka, zamieszałam, dodałam śmietankę. Przecedziłam do butelek, schłodziłam przez min. 1 dzień. Przed podaniem wstrząsnęłam.

Ważne: Jak dla mnie jest trochę za mocne do picia samo, ale z mlekiem jest doskonałe. Następnym razem zrobię z mniejszej ilości spirytusu (ok. 0,7-0,8 l.).


Źródło:
Forum CinCin

Szerbet cytrynowy


Składniki:

200 g cukru

200 g wody

200 g soku z cytryny

skórka z 1 cytryny (pominęłam)

1 czubata łyżka serka mascarpone

Przygotowanie:
W garnku zagotowałam wodę z cukrem. Zmniejszyłam ogień i gotowałam jeszcze ok. 5 minut, a kiedy płyn miał konsystencję gęstego syropu, zdjęłam garnek z ognia i odstawiłam na 15 minut. Po tym czasie dolałam sok z cytryny (i ewentualnie skórkę). Po wymieszaniu dodałam serek i dokładnie rozmieszałam. Ostrożnie (żeby się nie oparzyć) spróbowałam, czy nie jest za kwaśne. Ważne by smak był kwaskowaty, ale nie na tyle by powodował od razu skrzywienie. Przelałam płyn do naczynia (wcześniej schłodzonego już w zamrażalniku), zamknęłam i schowałam do zamrażalki. Po godzinie wyjęłam i wymieszałam widelcem, potem jeszcze dwa razy co godzinę wyjmowałam i mieszałam widelcem. Po ok. 3-4 godzinach szerbet już jest gotowy do spożycia (ewentualnie dłużej lub krócej, w zależności od temperatury zamrażalki). Można jeść sam lub podać polane sosem owocowym lub sosem na bazie crema di limone i ubitej śmietanki, z dodatkiem zmiksowanego banana.

Źródło: Jamie Oliver "Włoska wyprawa Jamiego"

Smacznego.

35 komentarzy:

grumko pisze...

Od wyboru do koloru;-) Też lubimy takie domowe alkohole i nawet nad jednym już od wczoraj pracujemy, a będzie gotowy za 2 tygodnie;-)

atina pisze...

jaki pysznie duży wybór nalewek:) Lubię taka domowa robotę:) Oj będzie co testować:)

kasiaaaa24 pisze...

Kochana, ale poszalałaś :) Iście zakrapiana impreza ;)

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

sto lat ;)

Majana pisze...

Tili piękne te wszystkie nalewki, cudownie opisałaś i piękne zdjęcia zrobiłaś.! Biorę wszystkie przepisy, których nie znam i zrobię kiedyś na pewno :)
Czy limoncello to ta naleweczka, którą dostałam od Ciebie Tilius?

Jeszcze raz - wszystkiego co najlepsze! :)))

Kachna.pl pisze...

Imponująca kolekcja nalewek.
Leczenie kończę za 2 miesiące i wtedy już nie będę przymusowym abstynentem :) ta cytrynowa mnie urzekła:)na pewno wykorzystam.
Życzę zdrowia i wiele radości z gotowania :) młoda kociaro;)
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

ja korzystam raczej z owoców i kwiatów, ale czytam z podziwem - ziemianin w kuchni

Małgoś pisze...

Tili, to w pierwszej kolejności życzenia Ci składam najgorętsze. :) Wiedziałaś kiedy na świat przyjść! ;-) Ta dwucyfrowa liczba nie jest taka straszna, powiedziałabym nawet, ze bardzo przyjemna. :)
Czekałam na ten wpis o nalewkach i w końcu jest! :) Więc z tej okazji chciałam raz jeszcze podziękować za ten pyszny procentowy kremik, którym nas obdarowałaś. :) Póki co spróbowałam tylko troszeczkę. Ale to wystarczyło, żeby stwierdzić, że pyszna jest!
Te inne naleweczki, które prezentujesz też kuszące są, choć w moim wypadku duuuuużo czasu bym potrzebowała, żeby opróżnić buteleczki. ;-))

Ewelina Majdak pisze...

Tili przede wszystkim wszystkiego NAJ NAJ lepszego! :) Duzo duzo zdrowia i spelnienia marzen i wielu cuodwnych wpisow na blogu ;)
A po drugie to dziekuje za przepis na kukulczanke (ja ja tak nazywam :)) bo ja uwielbiam! Zaraz po domowym malibu hihi :))))
Jeszcze raz moc calusow i usciskow :*

wedelka pisze...

Fajne te naleweczki :) Zwłaszcza ten domowy baileys kusi...
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze z okazji urodzin :)

Casia pisze...

Tili, u Was w domu musi być cudownie ciepło i rodzinnie :) Domowe, polskie obiady, pachnące ciasta, nalewki własnej roboty... Cudowną macie tam atmosferę, jak sądzę :)

Krokodyl pisze...

Pięknie u Ciebie, kusisz. Tyle nalewek. Chętnie wypróbuję. Tili, najwazniejsze co mam do napisania to to, że życzę Ci wielu radosnych dni, pełnych szczęścia.:-)))) Podobnych do Twojej kuchni. ;-))) Pozdrawiam cieplutko :-)))

An-na pisze...

Crema di limoncello, poproszę ;)

A ja w zamian wzniosę toast za Twe zdrowie na przykład żurawinówką. Sto zdrowych lat, Tili :)

cudawianki pisze...

to ja tez skladam spoznione, ale szczere zyczenia... o rok starsza od niedawna moge powiedziec tylko jedno: ten wiek nie jest taki straszny, wrecz przeciwnie :-))wszystkiego najlepszego!
zeby kolejne lata byly tak slodkie jak likiery... :-)

abbra pisze...

Tilio , wszystkiego naj ... naj ...!
Dużo zdrowia , spełnienia marzeń , dobrego humoru , uśmiechu , radości i szczęścia !!! :)

Tilianara pisze...

Grumko, cieszę się, że się podobają :) Lubię te wszystkie naleweczki na które trzeba poczekać :)

Atino, w takim razie smacznego testowania i nie za dużego kaca :)

Kasiu, hihihi oj, gdyby to wszystko na raz było zrobione to by dopiero było szaleństwo :)

Aga, dzięki :)

Majanko, dzięki Słońce jeszcze raz :*** Tak crema di limoncello to właśnie tamten żółty likier :) Smakował?

Kasiu, ja Ci zdrówka przede wszystkim życzę, a jak już zaczniesz warzyć nalewki i likiery to mocnej głowy :)

Ziemianinie, i ja w przyszłości będę rozszerzać ten repertuar :) Zobaczymy co wyjdzie :)

Małgosiu, dzięki za życzenia i buźka gorące przesyłam :) Prawda, że maj to najpiękniejszy miesiąc! :) A co do trunków to i u nas one na przestrzeni miesięcy powstawały :)

Polko, dziękuję pięknie za życzenia :* i cieszę się, że kukułczanka się przydała :) A domowe malibu to jak robisz? Podałaś kiedyś przepis? :)

Wedelko, dzięki serdeczne i już nalewam "krówki" :)

Casiu, to prawda, jest ciepło, rodzinnie i wspaniale, choć nie mogę powiedzieć, żeby to była zasługa tylko kuchennych dokonań, ale bez tego byłoby z pewnością mniej magii :)

Krokodylu, cieszę się i dziękuję ogromnie :)

Aniu, już nalewam kieliszeczek i zerkam zaciekawiona na Twoją żurawinówkę :) Buziak za życzenia :*

Cudawianki, ależ ten wiek jak na razie jest cudowny, a z takimi życzeniami to na pewno będzie słodko :) Dzięki :*

Abbra, dziękuję pięknie :*

margot pisze...

Tiluś ,wszystkiego tego co sobie życzysz:))))
Ach jak tu u ciebie dziś procentowo i pięknie :)
Nawet ciasto z procentami ,a zdrowe
Takie rzeczy to tylko w Kuchni szczęścia :D
całusy

Majana pisze...

Smakował, smakował! :)) I to baaardzo!:) Dziękuję raz jeszcze :***

Olalala pisze...

Po pierwsze: wszystkiego najlepszego! Sto lat i w ogóle, wszystkiego, czego będziesz chciała :) :*.
Po drugie: cudne ciasto, cudne nalewki i likiery (nie piję, ale już same nazwy wystarczą, by zrobiło się słodko na duszy), i oczywiście cudny sorbet (szerbet ;)? ).
Pozdr. ciepło :))

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Tili, uwielbiam Cię :) Twoją radość, docenianie szczegółów... Gdy czytam Twoje notki, robi mi się cieplej na sercu - nieczęsto to mam podczas lektury blogów. Jesteś autentyczna, to dlatego.

Wiem, że słodzę... Moze to za sprawą tak słodkiego wątku? ;)Niemniej jednak słodzę szczerze.

Zawsze chciałam urodzić się w maju...:)

I od dawna ciekawa jetem likieru kukułka. Muszę go w końcu wypróbować.

Cieplutkie pozdrowienia i mnóstwo lekko spóźnionych, urodzinowych buziaków!!!!

Tilianara pisze...

Margot, dziękuję ślicznie :) naprawdę, to ogromnie radosne dla nie słowa :*

Majanko, cieszę się :) Buziak :*

Olalala, kłaniam się nisko dziękując za życzenia :) A szerbet to nie pomyłka - tak się nazywa sorbet z dodatkiem śmietanki lub serka, a tutaj jest dodatek mascarpone :) A taka ciekawostka przy okazji: podobnież szerbety to ulubione desery Albusa Dumbledora z Harrego Pottera :)

Aniu, od razu mam uśmiech na pyszczku jak czytam takie słowa :) ściskam Cię mocno i całuję :) I ja mam te same odczucia gdy zaglądam do Ciebie - potrafisz ująć człowieka za serce - dziękuję :*
A co do urodzin w maju, to mogę się z Tobą podzielić i oddać Ci kawałeczek świętowania 10 maja :) Możemy się umówić, że za rok 10 maja pomyślę też o Tobie i będziesz miała i swoje majowe urodziny :)

Notme pisze...

Tili spóźnione troszkę, ale za to gorące życzenia Ci ślę, szczególnie duuużo zdrówka życzę! :)

Buziaki i uściski :** przytulam :)

Pozdrawiam serdecznie!

Ewelina Majdak pisze...

Tili jeszcze nie, ale jak odkopie przepis to na pewno Tobie podesle ;)

Aga z Zapiecka pisze...

Za trzy dyszki to i ja wypiję wszystkiego po trochu :)
Buziaki kochana!

PS Piekne zdjęcia i wspaniała kolekcja trunków. Dojrzewam do limoncello :)

Tilianara pisze...

Notme, dziękuję ślicznie i cmokam :*

Polko, w takim razie będę wypatrywać go u Ciebie :)

Aga, zapraszam i nalewam tych słodkości :) W do limoncello nie dojrzewaj tylko się za nie bierz :)
Choć moim zdaniem tradycyjne limoncello (czyli nalewka na samych skórkach cytrynowych) jest dla mnie za gorzkie i kwaśne, wolę je w takiej właśnie postaci crema di limoncello :)

ewena pisze...

jakie pyszności tu widzę alkoholowe, ach....!...:))

emma001 pisze...

Och ile przepisów w jednym poście. Mi najbardziej podoba sie ciasto z platków i owoców;)
pozdrawiam

Gosia Oczko pisze...

"Zapach i smak uwodzi z każdą chwilą i już nigdzie nie smakuje nam tak wybornie, już nigdzie nie jest tak dobrze jak w domu."

Dokładnie Lipka, dokładnie! :)

"Babskie łzy" hehe, cudna nazwa.

A czy mój es dotarł do Cię wspomnianego 10 maja? ;)

:)**

Mafilka pisze...

Tilianaro, spóźnione życzenia ode mnie, ale za to bardzo kwietne, majowe i serdeczne :-) Bądź szczęśliwa :-*

A przepisy na truneczki spisałam sobie już :-)

PS. To prawda, Albus D. lubił sorbety, a świadczy o tym hasło jakie należało powiedzieć chcąc się dostać do jego gabinetu ;)

*I pisze...

ciasto owsiane wygląda na bardzo niewiosenne, ale pomimo konfliktu z porą roku, musze go spróbowac!

Bea pisze...

A jak to sie stalo, ze ja tutaj jeszcze nic nie napisalam???
Uwielbiam takie domowe nalewki, to np. swietny pomysl na prezent domowej roboty; chetnie spisze sobie Twoje propozycje Tili :)

Pozdrawiam!

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Tili, strasznie długo świetujesz urodziny!

:)

Gosia Oczko pisze...

Ejno! A co tu taka cisza? Też jesteś zapracowana jak oczko? ;))

Tilianara pisze...

Eweno, cieszę się niezmiernie :)

Emma, w takim razie częstuj się do woli :)

Oczko, widzę, że patrzymy w ten sam sposób :) A sms dotarł i wysłałam buziaka w odpowiedzi :***

Mafilko, widzę że też jesteś miłośniczką Harrego :)))

*, płatki owsiane pasują do każdej pory roku, a jeśli użyć truskawek, wtedy to ciasto będzie bardzo majowe :)

Bea, prawda, że to fajne prezenty :) Cieszę się, że Ci się podobają :)

Aniu, oj, to nie urodziny świętuję, tylko najpierw przez tydzień szykowałam chrzciny bratanicy, a teraz szykujemy z mężem przeprowadzkę 2 mieszkań - mamy i babci oraz naszego do kolejnych dwóch ... ufff pracy z tym co niemiara, więc czasu na nic już mi nie pozostaje :( Za to cieszę się ogromnie, bo już coraz bliżej czas mieszkania we własnym gniazdku, z własną kuchnią :)))

Oczko, oj zapracowana, zapracowana, ogromnie zapracowana :)

Buziaki ślę wszystkim Wam za wizyty i miłe komentarze, choć w najbliższych tygodniach pewnie się nie pojawię, lub zerknę tylko sporadycznie. Za to po powrocie, w nowej już kuchni będę znów szaleć kulinarnie :)

Waniliowa Chmurka pisze...

Oj niebawem sobie polikieruje coś czuję:)))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...