Zanim jeszcze sen na dobre opuścił moje powieki, zanim na dobre pożegnałam się z sennymi zjawami, już siedziałam w samochodzie jadąc do kliniki medycznej, by okresowym badaniom zadośćuczynić. Jednak kiedy tylko igła pojawiła się na horyzoncie od razu jawa do mnie wróciła, a ja z zieloną twarzą siedziałam na krzesełku, udając odważną i ze wszystkich sił starając się utrzymać przytomność umysłu. Pocieszałam się, że po wszystkim czeka na mnie kubek gorącej czekolady.
"Nie było tak źle." Zawsze tak myślę ... po fakcie, ale jakoś nigdy w obliczu strzykawki nie potrafię się do tego przekonać. Wyniki badań za kilka godzin, a tymczasem zajadam śniadanie i znów wspominam majowe gotowanie. Tym razem chłodnik, taki prosty i szybki, a jednocześnie pełen smaku. Kwaskowaty, orzeźwiający, z nutką słodyczy i obłędnie wręcz aromatyczny dzięki koperkowi. Mój ulubiony, polski i całkiem tradycyjny chłodnik szczawiowy.
Chłodnik szczawiowy
Składniki:
15 dag szczawiu, zblanszowany i posiekany
1 duży burak (upieczony w folii i posiekany w kosteczkę) ew. 1 pęczek botwinki (liście zblanszowane i posiekane, a buraczki pokrojone w zapałkę) (ja zwykle dawałam botwinkę)
1 1/2 l. kefiru/maślanki/zsiadłego mleka (co kto lubi - ja robiłam z każdego i każdy był wyborny)
2 ogórki, pokrojone w kosteczkę
1 duży pęczek rzodkiewek (kilkanaście sztuk), pokrojone w kosteczkę
1 pęczek cienkiego szczypiorku, drobno posiekany
1 pęczek koperku, drobno posiekany
sól, pieprz cytrynowy
opcjonalnie śmietana (ja nie dałam)
po 1/2-1 jajku na osobę
Przygotowanie: Wszystkie składniki (w temperaturze pokojowej lub zimne) wymieszałam, doprawiłam solą i pieprzem. Włożyłam do lodówki na ok. godzinę dla przegryzienia się smaków. Podawałam z jajkiem.
Źródło: "Rok w kuchni. Wiosna/Lato" Część 1. (Książka wydana przez miesięcznik "Kuchnia")
Smacznego.
16 komentarzy:
Wow! Fantastyczny kolor. Cudowna zupka :))
Ja mdleję przy pobieraniu krwi.. :( Okropność :(
Buziaczki na dobry i słoneczny dzionek :**
mam nadzieję, że te wyniki to całkiem dobre?
nigdy nie jadłam chłodniku ze szczawiem i burakiem. musiał byc pyszny..
Trzymam kciuki za wyniki!
Ja z tych 'dziwnych', ktorzy uwielbiaja pobieranie krwi :)) Pod warunkiem, ze pielegniarka szybko i sprawnie potrafi sie wkluc ;)
A chlodnika z buraczkow jeszcze w tym roku niestety nie jadlam :(
Pozdrawiam!
ja jestem dziwna wiem, ale lubie pobieranie krwi:D mam nadzieje ze wyniki beda jak najbardziej pomyslne;*
a taka zupke to moja mama i babcia bardzo lubią:))
Zaskoczylas mnie tym chlodnikiem. Myslalam, ze znajde tu tylko botwinke a tu jeszcze na dodatek szczaw :) Musial byc pyszny :))
Ja zawsze odwracam glowe w druga strone, kiedy widze na horyzoncie igle :) Wole nie wiedziec, co oni mi robia :)
Ty wiesz co Tili? Toż to genialny przepis jest!
Ja przyznam że szczawiową zawsze jem na ciepło, szkoda że tu szczawiu nie uświadczysz :( Ten ze słoika jest po prostu niesmaczny.
Daj znać jak wyniki!
Ściskam :*
Polka
Nie lubię za bardzo chłodników , tutaj jest zresztą nie za ciepło i nie chce się takich zup, ale patrzenie nie sprawia mi olbrzymią przyjemność. A i botwinkę i szczawiową uwielbiam...ale na ciepło:)
mam nadzieje,ze badania beda w porzasiu!!! a chlodnik przepiekny kolorek ma!! ja mam nadzieje,ze tego lata raz jeszcze uda mi sie zrobic,moze nie szczawiowy,bo tutaj nie ma,ale botwinke mam z Pl :)
Trzymam kciuki za badania,wiem coś o tym,bo ostatnio tez robiłam :(
A jeśli chłodnik to tylko z maślanką!:)
Pozdrówka.
No pobieranie krwi jest straszne. Ja tydzień temu bylam w szpitalu to tez musiałam zacisnąc zeby ;)
Zupka ma piękny kolor. Myslę ze skusiłabym sie na nią mimo ze nie jestem fanką szczawiu ;)
pozdrawiam
Tili, wiedze ze czynisz co postanowione - kolejny pieknie rozowy wpis :-) Ach ten szczaw, nie znalam go w chlodniku...
Wczoraj pisalysmy o rozano-kardamonowym polaczeniu, to wiesz tez jednoznacznie pachnie mi Persja, a wyobraz sobie, ze "Zupe z granatow" kupilam na wakachach i czeka na jesien. Pieke jutro... Usciski :)
Szczaw mi się bardzo w tym przepisie podoba! Zresztą, szczawiowy chłodnik też muszę w następnym sezonie zrobić :)
Jesteś dzielna, Tili. POdziwiam Cię.
A chłodnik b. lubię, a w tym roku jeszcze nie jadłam!!! Poczekam na upały, mają być w weekend, to zrobię.
Majanko, dzięki :) A pobieranie krwi to dla Ciebie widzę znacznie gorsza sprawa niż dla mnie :( Buziaczki :*
Asiu, taki chłodnik jest mmmmm mniamuśny :)
Beatko, dzięki :) I podziwiam Cię :) Jesteś może dawcą krwi, że to lubisz? :)
Viridianko, o widzę, że kolejna miłośniczka badań :))) A zupką częstuję w takim razie wirtualnie i Ciebie i Twoją Mamę oraz Babcię :)
Majko, dodatek szczawiu dodaje sporo wyrazu temu chłodnikowi :)
Polko, a ja do tej pory jakoś mało szczawiowa byłam :) Dopiero wizyta w Kresowej w Gdańsku odmieniła moje spojrzenie na szczaw, dlatego i ten chłodnik tak mi zasmakował :)
Ewenko, i ja botwinkę na ciepło ubóstwiam :)
Gosiu, dzięki :)
Olciaky, tak i ja lubię z maślanką :)
Emmo, w takim razie podaję wirtualną miseczkę :)
Basiu, spróbuj w takim razie koniecznie :) I czekam na Twoje wypieki :) I ja obmyślam swoje :)
Anno, dziękuję ślicznie :)
Aniu, ja się z tym chłodnikiem wstrzeliłam w jakiś upalny dzień w maju, ale co prawda to prawda - to lato nie rozpieszcza nas temperaturami niestety. Za to można dogadzać sobie różnymi wypiekami :)
Dzięki Wam wszystkim za miłe słowa i życzenia zdrówka :) Badania były okresowe, więc pewnie będą w porządku, ale i tak ich nie lubię ;p
A ja żeby takich wspomnień nie mieć, trzymam w zamrażalniku kilka porcyjek botwinki. Żeby mieć kiedy mnie ochota na chłodniczek złapie :)
Następnym razem koniecznie spróbuję ze szczawiem.
A co do krwi...oddaję i się nie boję :)
Prześlij komentarz