niedziela, 15 sierpnia 2010

Drabiny w kuchni ...


... to nie koniecznie oznacza remont, szczególnie gdy połączy się ...


... książkę, kawę i kota ... dwie koleżanki ... aż powstanie drabina ... nie jedna, a wiele. Oj wyszło ich dużo, ale najpierw była filiżanka kawki z "Ivonki" wypita siedząc na dębowym blacie, potem marudne ciasto i ciągłe wodą go chlapanie, aż na koniec ...

Ale, ale ... po kolei.

Wiecie już, że obok pieczenia, gotowania i wszelkich dań czynienia moim hobby jest ...


... fotografowanie fotografujących. Hihihi, Oczko wraz ze swym szklanym oczkiem może już sobie niezły albumik poczynić ze zdjęć, jakie zebrałam i kto wie, czy w końcu go nie stworzy. Ale tymczasem ja cykam fotki by uchwycić drugie spojrzenie. Bo czy nie ważne by pamiętać, że choć mamy różne spojrzenia, na to samo patrzymy?


No, ale bez filozoficznych wstawek. Miało być o drabinach, a więc prosto i nieskomplikowanie. Będzie więc ciasto i nadzienie i degustacja przyjemna wśród plotek i ploteczek, pośród śmiechów, ale i chwil zadumy. Ciało ciasta oporne było, a nasze dłonie wraz z miarką pełną wody gwałt mu zadawało. Czy to wina różnicy między francuskimi a polskimi mąkami czy może wina tłumacza - sama nie wiem. Dość powiedzieć, ze ciasto było okrutnie niechętne wszelkiej kooperacji. Suche jak wiór, rwało się i łamało, głuche na nasze starania*.


Nie ma jednak mocnych na dwie zdeterminowane Babeczki. Ma być drabina, więc będzie. Woda dolewana, ręce męczone, a ciasto w końcu coraz bardziej chętne do współpracy się stawało, aż smakowite fougasse powstały, wypełnione wytrawnie tapenadą albo i caponatą czy na słodko morelami, śliwkami i zajadane z moim dżemikiem rabarbarowo-truskawkowym z imbirowym pazurem.

I tylko kicia patrzyła się na nas z niezmiennym spokojem, gdy nad białym blatem pochylałyśmy się fotografując coraz to nowe dzieła.

Dzięki Mała za wspaniałą zabawę :*

* moje uwagi o pieczeniu drabin tutaj.

Przepis na drabiny tutaj i tutaj.

Caponata
(Sycylijski gulasz z bakłażanów)

Składniki:
Oliwa
2 duże bakłażany, pokrojone na grube pół plasterki
2 średnie cebule, z grubsza posiekane
2 ząbki czosnku, drobno posiekane
1/2 szklanki czarnych oliwek bez pestek
duża garść świeżego tymianku i oregano, same listki
2 łyżki kaparów
1 puszka (450 g) pomidorów, krótko zmiksowanych
1 pęczek natki pietruszki, drobno posiekany
2-3 łyżki redukcji balsamico (lub innego octu ziołowego)
opcjonalnie: 2 łyżki migdałów, podprażonych (pominęłam)

Przygotowanie: Bakłażana doprawiłam solą i pieprzem i smażyłam 4-5 minut na średnim ogniu, aż zmiękł i trochę się przyrumienił*. Bakłażana zdjęłam, zeszkliłam cebulę, dodałam czosnek i po minucie dorzuciłam bakłażany. Wlałam pomidory, wrzuciłam listki tymianku i oregano, kapary i oliwki i dusiłam do miękkości ok. 15 minut. Potem doprawiłam do smaku solą i pieprzem i sporym chlustem redukcji balsamico. Doskonałe na ciepło i na zimno, z chlebem lub makaronem, jako dodatek do lasagne czy jako nadzienie do fougasse.

Źródło: Jamie Oliver "Włoska wyprawa Jamiego"

Tapenada

Składniki:
1 niewielki słoik czarnych oliwek (tak ok. 1 1/2 szklanki)
1-2 łyżki kaparów
fileciki anchois (do smaku - ja daję od 2 do 5, w zależności od ochoty)
2-3 łyżki świeżych liści tymianku
1 łyżka utartych w moździerzu ziół prowansalskich
1 ząbek czosnku, przetarty przez praskę
kilka kropel soku z cytryny
oliwa (aż do uzyskania gęstości pasty - ok. 1/4 szklanki)

Przygotowanie: Wszystkie składniki otrzeć w moździerzu lub zmiksować w blenderze, dolewając oliwę do pożądanej konsystencji. Doskonałe na kanapki czy grzanki, do nadziewania czy jako dip do warzyw. Wspaniałe też do zapiekania ryby.


* następnym razem podpiekę go w piekarniku w następujący sposób: plastry czy półplastry bakłażana najpierw ułożyć na durszlaku i posypać zmieloną gruboziarnistą solą. Przycisnąć czymś ciężkim i zostawić na 30 minut. Potem opłukać, osuszyć i ułoży na wysmarowanym oliwą pergaminie. Pędzelkiem posmarować oliwą kawałki bakłażana od góry. Włożyć pod silnie nagrzany grill w piekarniku i zapiekać aż zbrązowieją (kilka minut), potem przełożyć na drugą stronę i znów zapiekać aż zbrązowieją. Tak przygotowanego bakłażana można używać na pizzę, do gulaszy, sałatek czy wszelkich zapiekanek, a jeśli doprawimy np. papryką i podsuszymy go w piekarniku to jako chipsy.

Smacznego.

16 komentarzy:

Amber pisze...

Świetnie wygląda!
A mówisz,że trudno się współpracowało...
Ja mam zamiar się za nie zabrać.Czy jakieś uwagi,żeby ominąć przeszkody?

Tilianara pisze...

Amber, moje uwagi wrzuciłam na Gospodarnym Szczęściu - http://gospodarneszczescie.blogspot.com/2010/08/drabiny-i-kilka-spostrzezen.html :)
Piecz, bo jeśli doda się więcej płynu to efekt jest bardzo smakowity :)
Pozdrawiam :)

viridianka pisze...

ja musiałam dodać z pół szklanki wody dodatkowo, ale koniec końców wyszła pyszna pulchna drabina (:

Małgoś pisze...

To ja dzisiaj nie o drabinie, tylko o fotografkach chcę rzec słówko. :) Bo ja Wam dziewczyny zazdroszczę! A najbardziej już tych wspólnych zdjęć. :) Bardzo fajnie ogląda się zdjęcia, na których widać jedno szklane oko, a a nim przymknięte to prawdziwe. :) To wielce niesprawiedliwe, że w moim domu nikt nie chce "obcykać" mnie w akcji. :D Ja się tak nie bawię. :D
Pozdrowienia ślę! :)

Gospodarna narzeczona pisze...

Kawka w Szczęściu. Marzenie.

margot pisze...

skubaniutkie Babki :))))
Fajna relacja , ach fajna ,a kicia taka spokojna :P

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Robię caponate z tego samego przepisu :) Pyszna jest!

MIłęgo niedzielnego wieczoru, Tili :)

Anonimowy pisze...

Ależ ja lubię efekty Waszych wspólnych poczynań! Zawsze wychodzą z tego pyszności i mnóstwo fajnych opisów. Aż Wam zazdroszczę takich wspólnych, kuchennych chwil!

Drabiny, pomimo przejść, wyglądają bardzo apetycznie. I chętnie skusiłabym się na ich słodką wersję. ;))

Pozdrawiam!

Liska pisze...

Drabiny?! Kupuję i nazwę i drabiny :)

Karmel-itka pisze...

ale wspaniale wygląda! mam ochotę to schrupac. chrup, chrup! nie no, zrobiłam się głodna ;p

Buziaczek pisze...

mniam, mniam!!!

ptasia pisze...

Aaaa, gdzie ja wkleiłam ten komentarz?! Przeklejam:
Polska wersja tej książki jest przetłumaczona z wersji USA, niestety, a nie np. brytyjskiej, która ma normalnie gramy i ml, czyli jest precyzyjniejsza. Przede wszystkim zaś, nie ma tylu drożdży - 4 1/2 łyżeczki?!? Dałyście tyle, nie zredukowałyście?! W wersji metrycznej jest normalnie 15g świeżych na 500g mąki i to jest bdb, albo 1,5 łyżeczki instant spokojnie by starczyło.
Co do płynu, w pozostałych chlebach jest - w tej wersji metrycznej, a ja najpierw poznałam te przepisy od Cipcipkurki z GPotraw - 300ml do 500g mąki, i to jest ok ilość. Wykopałam jednak stary przepis Kurki na fougasse:
http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,45262312,45262312.html
i tam też jest 250ml.
A tak w ogóle to ja nigdy się tak nie przejmuję, jak za suche, to dolewam wody, i już :)
PS. Fajnie, że wróciłaś :) Wiszę Ci @ - przepraszam - postaram się dziś napisać.

Ewelosa pisze...

Tiluś jak się stęskniłam Kochana wiesz - gdzie ty tyle byłaś :)

A drabiny no no no Moje Drogie chapeau bas - ślinka mi leci i to bardzo.

A w ogóle to ja się chyba z Wami kiedyś tam umówię na wspólną kawkę - bo wiesz Ty co Oczko jechała przez moje miasto i nawet się ze mną nie spotkała łobuziara wstrętna :)

serdecznie pozdrawiam

buruuberii pisze...

Dobrze Ci wychodzi Tili to fotografowanie fotografujacych :-)

Drabiny wspaniale, a tapenada to poezja, robie sie glodna!

Pozdrawiam Tili :)

Majana pisze...

Podoba mi się ten chlebek, będę musiała kiedyś nadrobić:)
Fajne wspólne pieczenie i świetne zdjecia :)
Pozdrawiam Babeczki:*

Tilianara pisze...

Viri, bo w kuchni elastycznym trzeba być :)

Małgoś, wpadaj do Stolicy to Cię obcykam za wszystkie czasy :)

Narzeczono, zapraszam, zapraszam :)

Alciu, o tak, kicia wykazuje się przy nas stoickim spokojem :)

Truskaweczko, bo Jamie ma w ogóle dobre pomysły i smakowite danka z jego przepisów wychodzą :)

Zaytoon, w takim razie zapraszam na następne wspólne pieczenie :)

Lisko, prawda, że nazwa jest super :)

Karmelitko, w takim razie częstuj się do woli :)

Buziaczku, cieszę się, że smakowało :)

Ptasiu, nie ma to jak różne wersje tłumaczeń. Na szczęście wszystkie zmyślnymi piekareczkami jesteśmy, więc z tego co widzę poradziłyśmy sobie (i mowa tu nie tylko o mnie i Oczku, ale i o innych piekących drabiny) wyśmienicie :) Buziak cieply :*

Eweloso, oj zniknęło mi się na trochę, ale powoli wracam :) A na tą kawkę to ja nieustająco zapraszam :) Posiedzimy sobie na blacie we trzy, albo i więcej i ... no co tam się będzie działo to aż trudno zgadnąć :)

Basieńko, jak głodna to wpadaj na drabinkę i kawkę i może jeszcze inne smakołyki :)

Majanko, dziękuję Ci pieknie Słońce :* A drabiny nadrabiaj koniecznie, bo smakowita to przegryzka :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...