Pisałam już kiedyś, że krówki to cukierki kojarzące mi się z dzieciństwem. Jadam je rzadko, ale zawsze gdy czuję ich mleczny, rozpuszczający się po języku i podniebieniu smak, zaklejający usta, oblepiający zęby czuję się jak mała dziewczynka, nagrodzona wspaniałym smakołykiem. Dzisiaj, wraz z nadejściem Chińskiego Nowego Roku, Roku Bawoła, znów powróciłam myślami do tych cudownych mordoklejek.
Leżę chora w łóżku, osłabiona dodatkowo zbyt szybką próbą wyjścia z domu, która dzisiaj sporo mnie kosztowała. Nie mam więc sił na żadne pracochłonne eksperymenty kulinarne, ale na szybkie, nie wymagające długiego pobytu poza łóżkiem ciastka, których późniejsze pałaszowanie przyjemnie pozwala mi na chwile zapomnienia, a które powstają prawie mimochodem, pomiędzy wstawaniem po herbatę czy łykiem syropu z cebuli.
Lekko słodkie, jasne i puszyste ciasto muffinkowe, trochę tylko kremowe, kryje w sobie cudowną niespodziankę, w postaci miękkiej i ciągnącej masy krówkowej. Jedząc te muffinki myślę o odzyskanym niedawno wspomnieniu, gdy jako dziecko jeździłam na rowerku wożona przez moją dziecięcą miłość. Podobno nadchodzący Chiński Nowy Rok ma sprzyjać zawieraniu małżeństw i spłodzeniu potomka ... mężatką już jestem, czy w takim razie w naszym domu pojawią się mali amatorzy słodkich wypieków ...
... zobaczymy co przyniesie Bykowi Rok Bawoła.
Muffinki krówkowe
(20 muffinek)
Składniki:
350 g mąki pszennej typ 550
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
1 szklanka masy krówkowej (mleko słodzone zagęszczone gotowane przez ok. 2 godziny, a następnie przestudzone przez ok. 1 1/2 godziny lub gotowa masa z puszki - tym razem użyłam gotowej) + 20 łyżeczek masy krówkowej (prawie cała, albo i cała puszka schodzi)
60 g cukru brązowego
125 ml oliwy
2 jajka
150 -175 ml mleka skondensowanego 4%
50 ml amaretto
Przygotowanie: Do dużej miski przesiałam mąkę, z proszkiem do pieczenia i sodą, dodałam sól. W drugiej misce zmiksowałam oliwę, masę krówkową, cukier, lekko rozkłócone jajka, mleko skondensowane 4% i amaretto. Do suchych składników wlałam mokre i zmiksowałam do połączenia składników (nie powinno być zbyt dużych grudek, a ciasto powinno być gęste, ale lejące). Wlałam ciasto do do 3/4 wysokości wyłożonej papilotkami formy na muffinki. Do napełnionych już foremek wkładałam po łyżeczce masy krówkowej (ważne żeby była płaska i zatopiona w cieście). Piekłam przez ok. 30 minut w 180 stopniach Celsiusa. Ostudziłam na kratce.
Ważne: Należy przestudzić muffinki, by gorąca i płynna masa krówkowa zatopiona w muffinkach nie poparzyła języka i podniebienia. Poza tym łatwiej zdejmuje się papilotki z ostudzonych ciastek.
Smacznego.
18 komentarzy:
Superancko wyglądają te muffinki. Byłbym nawet w stanie poparzyć sobie nimi język;-)Pozdrówka poniedziałkowe!
Sliczne muffinki. Czemu ja tak daleko mieszkam? juz bym sie wprosila ;)
pozdrawiam
Fajne muffinki :). A jeszcze fajniejsze jest ich wnętrze! Pycha!
Życzę Wam w tym nowym chińskim roku nowego (niechińskiego :)) degustatora do wypieków! Chociaż zanim będzie mógł coś degustować to ze 2 latka chińskie upłyną :)...
Tili... muffinki pierwsza klasa :)Bardzo, bardzo apetyczne :)
Życzę Ci zdrowia (ja też zbyt szybko wskoczyłam na obroty i znowu pokutuję... ehhh)
Pozdrawiam
Kasia
"Podobno nadchodzący Chiński Nowy Rok ma sprzyjać zawieraniu małżeństw i spłodzeniu potomka ..."
To będzie ciężki rok... ;)P
Grumko, hihihi ja też :) Pozdrówka :)
Karolko, to przynajmniej wysyłam wirtualne ciacho :)))
Olalala, bo to w tym wnętrzu jest ta wspaniałość :) A za życzenia dziekuję :*
Kachna, no mi się znów trafiło łóżko i temperatura 38,5 :( Jutro znów do lekarza, wiec dziś się leczę słodkościami :) Zdrówka życzę :*
Oczko, a dlaczego ciężki? ;p
Tili, uwielbiam krówki, a tak dawno ich nie jadłam:) Te muffiny muszą być pyszne z taką krówką w środku:) tak, poparzyć można się tak samo jak kajmakiem...
Dużo zdrowia i pozdrawiam!
Tili nadal chora jesteś? :/
Zdrowia życzę! Kurcze ale na muffiny z krówką ochoty mi narobiłaś. :) Mimo choroby piekarnik się Ciebie ładnie słucha. ;)
Pozdrawiam ciepło! :*
Dobrze wiesz! Jakoś nie uśmiecha mi się wizja płaczącego małego stwora ;)P
Tili, jakie cudne muffinki! Jakie pięknie wyrośniete, puszyste cudeńka! Ja też chętnie bym zjadła taką muffinkę z ciągnącą się w środeczku krówką. Bomba!:))))
Pozdrówka i dobrej nocki:***
kobieto Ty mnie po prostu zadziwiasz i przerażasz jednocześnie!
napiszę tylko : wow
Świetne są! Lubię krówki ...:)
Ale czy to tak ąłdnie sie forsować, gdy ejst sie chorym?????Z łózka wychodzic nie wolno, a co dopiero wypiekać mufiny...:)
Tilia, uwielbiam muffiny z niespodzianka, a krówki bajka. Zostało coś jeszcze??
Pozdrawiam
PS. Dzieciaki jeszcze w tym roku, no no! :)
Piękne muffiny.Jakie wysokie!
Pozwolę sobie wziąć przepis,bo spodobał mi się;)
Pozdrawiam
*moja stronka- www.waniliowachmurka.blox.pl ,wpadnij jesli masz chwilkę:)
Uwielbiam krówki! Szczególnie ciągutki, bo kruche jakoś już mi tak nie smakują ;)
A Ty bidulko ciągle chora? :(
bardzo ,bardzo kuszące te te mufiiny
Ja takie żywe krówki uwielbiam ,takie cukierkowe też
A Lipka chyba cały dzień przesypia...;)
Kasiu, pychotka to prawda i wspaniała niespodzianka w takiej skromnej muffince :)))
Notme, chora niestety wciąż i tym razem na serii antybioli :((( Dzięki za życzenia, tym bardziej że się przydadzą :*
Oczko, no wiem ... buźka Ci gorące przesyłam :*
Majanko, dziękuję i z chęcią bym Ci taki smakołyk podesłała :*
Aga, dzięki Księżniczko :) Buziaczki ślę :*
Aniu, oj już prawie z łóżka nie wychodzę, bo tak mnie te antybiole osłabiły, że ledwo żyję. Od wczoraj prawie cały czas śpię, ale w przerwach oczywiście i tak gotuję lub piekę ;))) Nie umiem inaczej :)))
Aga z Zapiecka, już z muffinek nie zostały nawet okruszki :) A czy w tym roku to się okaże :)
Olciaky, proszę bardzo, częstuj się :)
Casia, ja krówki uwielbiam nawet te kruche, choć to oczywiście ciągutki/mordoklejki zawojowały moje serduszko i podniebienie :)
Margot, hihihi a ja takich żywych krówek to się boję ;p jak raz byłam u koleżanki na wsi to nieźle spanikowałam jak koło mnie krowy przechodziły ... miejskie ze mnie zwierzątko jest :)
Oczko, oj przesypiam przesypiam, antybiole mnie usypiają, ale staram się pojawiać :) Za to jak wyzdrowieję, to mam nadzieję, że się uda nam znó coś razem upiec, a potem jeszcze znów z Agą poszalejemy :)))
Prześlij komentarz