Korzystając z chwilowego dobrodziejstwa dostępu do internetu, upojona zapachem i smakiem cudownych znikających bułeczek, które z powodzeniem zastąpią nam dzisiejsze pączkowe szaleństwo mogę pokazać wam krótkie migawki z efektów prac wczorajszego wieczora i pieczenia dzisiejszego ranka. Ciasto na lekkie, puszyste i doskonale aromatyczne buchty w poczwórnej porcji zagniatałam wczorajszego wieczora ...
Och, co to była za praca ... dość powiedzieć, że mięśnie moich ramion trochę sobie poćwiczyły. Ale nic to! jak mawiał Mały Rycerz. Kiedy ciasto wyrosło, zręczne i szybkie nasze dłonie lepiły malutkie kuleczki ze słodką niespodzianką w środku, które potem po spokojnie spędzonej nocy w chłodzie lodówki, wpadły wprost w stęskniony żar piekarnika.
Wraz z pierwszymi promieniami słońca z pieca wyjęłam ogromną blachę słodkich bułeczek z powidłami, która po lekkim przestudzeniu pojechała z mężem do pracy. A kiedy jeszcze obłoki cytrynowych i słodkich aromatów unosiły się pod sufitem, budząc mnie w ten leniwy poranek w piekarniku dochodziły dwie mniejsze mniejsze, ale równie wyborne porcje tych słodkich wypieków, w sam raz dla rodzinki.
Zapraszam więc na nasz tłusty czwartek.
Smacznego.
26 komentarzy:
Mniam :)! Wyglądają cudnie - szczególnie te pieczone w okrągłej formie :). Taki tłusty czwartek jest pyszny ;)...
Tili, jakże piękne bułeczki! Piękny tłusty czwartek u Was w domku! :))
Pozdrawiam Cię serdecznie i cieplutko:***
Ulllala! Porcja jak dla calego pulku :)
To skoro Tili masz ich taaak duzo, to ja podkradne jedna co? Naet nie zauwazysz :D
Tili jestes szalona! Widze, ze poszlas na calosc z iloscia :) A ja czulam, ze gdzies te buchty sie na mnie zaczaja i zaatakuja zupelnie niespodziewanie ;)
Fajny tlusty czwartek macie!
pozdrawiam karola
Dziękuję Wam Dziewczynki i buziaczki gorące przesyłam :) A teraz znikam i zobaczymy, kiedy znów będę mogła wrócić :)))
Buziaczki :* i miłego weekendu, bo to w końcu czwartek, czyli prawie weekend jak mawiał mój wspaniały wykładowca dr Szafrański ;p
Tili, fajnie do Ciebie wpaść i zobaczyć co słychać nowego:)
Zjadłabym kilka takich ślicznych bułeczek:)
A ja dzisiaj będę smażyć chrust:)
Szczęśliwa to kuchnia w której panują takie zapachy.
Pozdrawiam i życzę smacznego "tłustego" :)
Pysznościowo u Ciebie. :-) Koledzy mojego męza dostali pączki pieczone, bez powideł. Mam nadzieję, ze nie będa bardzo rozczarowani. ;-) W przyszłym roku zrobię im takie buchty. Coś czuję, że się bardziej ucieszą. ;-)))Pozdrawiam :-)))
piękne, Ty masz dar w rękach i w sercu :*
No no, kto to wszystko zje! Musisz mieć bardzo "pomocną" rodzinkę. Pyszności!
Pozdrawiam!
P.S. Dodałam Cię do moich linków, mam nadzieję że nie masz nic przeciwko ;)
Tili, dobrze rozumiem, że ciasto zagniotłaś wieczorem, uformowałaś bułeczki i pozwoliłaś im wyrastać powoli w lodówce?
Musze przygotować coś na niedzielne śniadanie u znajomych :)
Kasiu, a ja jakoś nie mogłam się zmobilizować do chrustu, ale kto wie, może jeszcze na ostatki :)
Nina, dzięki wielkie :)
Krokodylu, na pewno nie będą rozczarowani :) jak mogliby być, skoro sama zrobiłaś pączki i włożyłaś w to swoje serce i siły :)
Aga, :) buziak :*
Bunciu, jestem zaszczycona i na pewno nie mam nic przeciwko :) Sama jestem częstym gościem u Ciebie :) A co do rodzinki, to bez problemu - zjedzą :) Blacha bucht w pracy u męża zniknęła już cała :)
Anoushko, tak, zagniotłam wieczorem, ciasto urosło, potem uformowałam bułeczki z powidłami w środku i włożyłam je do nasmarowanych roztopionym masłem blach i form, które potem wylądowały w lodówce. Rankiem wyjęłam, ogrzały się tylko tyle co nagrzewał się piekarnik i upiekłam :) Mmmmmm mniam :) A jakie aromaty z samego rana, aż mi się miło ćwiczyło w czasie rehabilitacji porannej :)))
Niezła manufaktura, ho, ho!
A wiesz Tili, gdy kilka dni temu po raz kolejny piekłam buchty (a raczej gdy je zajadałam), to dokładnie taka sama myśl mnie naszła, że one w smaku trochę jak pączki są, tyle że mniej tłuste. ;-) Chociaż moje były trochę tłuściutkie, bo ja i zwiększyłam ilość masła w samym cieście, jak i bułeczki przed pieczeniem suto posmarowałam masłem roztopionym. ;-)
Aaa, no i moje ciasto na buchty też sobie całą noc leżakowało w lodówce i mam nieodparte wrażenie, ze te wolne rośnięcie bardzo dobrze im robi. :)
A Twoje dzisiejsze wypieki baaardzo ładne. :)
Zaszalałaś Moja Droga - to kiedy otwierasz tę piekarnię? ;))))
Ale buły! :) Na szczęście na dzisiaj mam dosyć słodkości ;)
Eeee. na taką drobną kobietkę tyle bułeczek?! Żenada. Chętnie podkradłabym jedną blaszkę :). A przyjmuje pani na zamówienie? ;o?! :):)
to dopiero prawdziwa kuchnia szczęścia :-)
Tilia widzę, że poszłaś na całość :)
Mniam mniam
Pozdrawiam weekendowo!
Smakowite te Twoje bułeczki,jednak nic nie zastąpi smaku oączka w Tłusty Czwartek..
www.waniliowachmurka.blox.pl
Pozdrawiam ciepło.
Piękne, chyba ci pozazdroszczę i sama niebawem upiekę. :)
Upiekłabym i dziś, ale na ten weekend mam już mnóstwo chlebowo-wypiekowych planów.
Może w poniedziałek :-D
Ależ smaczniusio wyglądają:)Ręka się sama po nie wyciąga:)
Niesamowicie wygląda taka ilość bułeczek :D
Trafiłam na Twój blog w sobotę i podziwiałam owe bułeczki długo i namiętnie. Potem wyłączyłam kompa i próbowałam zapomnieć o tym jak lubię właśnie takie, bo akurat zaczęłam się odchudzać, a tu taka pokusa...
Dziś pokusa zwycięzyła i po kupieniu drożdży, i półgodzinnym przekopywaniu różnych blogów, wreszcie znalazłam Twój i w nim te bułeczki... nie dało się inaczej ;)
Będę piec je dziś, na pewno :D
Pozwoliłam sobie dodać twój blog do swojej listy blogów obserwowanych, raz, by go móc a spokojnie i dokładniej "zwiedzić" a dwa, by być kuszonym jakimś przysmakiem raz po raz ;)
pozdrawiam serdecznie
wiewiórka :)
To ja "zniknę" jakieś dwie...
Tili ponownie napiszę, że te bułeczki są wspaniałe! Jak je robię, to myślę o Tobie, bo u Ciebie ten przepis po raz pierwszy widziałam. :)) Tak zawsze będę robić ciasto drożdżowe, z dodatkiem roztopionego masła, bo to bardzo wyraźnie zmienia jego konsystencję i smak.
Moi znajomi, którzy mieli okazję tych bułeczek spróbować byli w niebo wzięci. ;))) Przepis poszedł do mojej mamy, która również w niebo wzięta była :)i upiekła je właśnie na tłusty czwartek. :)
Pozdrawiam ciepło! :)
An-na, hihihi, no :) i jaka słodka :)
Małgosiu, ja przyznam się, że ciut się bałam jak na nie wpłynie nocne leżakowanie, ale wyszło super :))) I znów mam na nie ochotę i gdyby nie rwa kulszowa, to pewnie bym znów się za nie wzięła :)))
Oczko, hmmm już niedługo ;p
Casiu, ale to tylko w tamto "dzisiaj" ;p
Bellaaa, niestety zamówienia na razie wstrzymane :)
Ugotujmy, tak, takie gotowanie dla bliskich, przyjaciół i znajomych to wspaniała zabawa :)
Aga z Zapiecka, dzięki :)))
Olciaky, rzecz gustu :) Ja wolę pieczone słodkości, ale co prawda to prawda, dobry pączek nie jest zły ;p
Aklat, upiecz, a wtedy nie będziesz mogła przestać ich piec :) To wciąga :)
Atino, podałabym z chęcią bułeczkę, ale ani jednej już nie ma i zniknęły błyskawicznie :)
Wiewiórko, cieszę się ogromnie że Ci u mnie smacznie, przyjemnie i inspirująco :) Jak tylko dojdę do siebie, to będę nadrabiać blogowe zaległości i z chęcią obejrzę te słodkości i u Ciebie :) Rozgość się :)))
Pinos, dwie to znikają na raz :)))
Notme, to prawda roztopione masło to klucz programu :) Cieszę się, że się spodobało i wśród Twoich bliskich :)
Prześlij komentarz