wtorek, 24 marca 2009

Krótka Opowieść o Ciekawskiej Fasolce.


Usiądźcie w koło, na plecy narzućcie koce, w dłonie weźcie kubki z ciepłym kakao, a już zaraz, za chwileczkę opowiem Wam Krótką Historię o Ciekawskiej Fasolce. Uprzedzam Was jednak ... to nie jest opowieść dla tych o słabych nerwach! Będzie ciekawość prowadząca do piekła, będzie porwanie i zatopienie ... a jak to się wszystko skończy ... zobaczymy ...


Dawno, dawno temu żyła sobie Ciekawska Fasolka. Nie odpowiadało jej życie jednej z wielu pięknych Fasolek w ślicznym przezroczystym słoju. I tak, pewnego dnia skorzystała z okazji by uciec do szafki, a z szafki na blat. Podróżowała przed siebie, z ciekawością spoglądając wokół, poznając nowy, nieznany jej świat - Kuchnię. Czas mijał jej spokojnie i interesująco, gdy pewnego wieczora usłyszała dziwne pluski, krzyki i śpiew. Wychyliła się zza stojącego na blacie wysokiego imbryka, by jej oczom ukazał się widok, który zmroził jej serce.


W gromadę zbite fasolki, malutkie i czerwone otoczone zostały przez podskakujących w tańcu śpiewających Fasolkowych Ludków. "Ale cóż takiego robili? Jakie czary odprawiali?" zastanawiała się nasza Ciekawska Fasolka. Najpierw w kółku, potem gęsiego Fasolkowe Ludki dołączały do swych szeregów kolejne czerwone Fasolki. Wędrowali, podskakując, podśpiewując, a za nimi krok w krok ukryta podążała Ciekawska Fasolka.


Sznurek Fasolkowych Ludków wędrował po blacie, odwiedzając odbijająca ich nakrapiane odbicia Panią Łyżkę. Pomalutku, cichutko Ciekawska Fasolka wędrowała za tym dziwnym korowodem, wprost do Wielkiej Wody W Zlewie, gdzie już czekała przygotowana Pełna Wody Miseczka. Z przerażeniem obserwowała jak Fasolkowy Ludek jeden za drugim wskakiwali do miseczki, przez chwilę unosząc się na wodzie, by po kilku tchnieniach opaść ciężko na dno.

Przestraszona Ciekawska Fasolka uciekała szybko, ile tylko miała sił w swoich wyimaginowanych nóżkach, aż padła zmęczona daleko gdzieś na blacie i zasnęła. Miała dziwne sny, o kolorowych Paniach i Panach Warzywach, o przystojnym Panie Boczku, o korowodzie wychodzących z wody Fasolkowych Ludków, o brzuchatym zmrożonym Panie Bulionie, o wiotkim Panie Tymianku. Śniła nasza Fasolka o wspaniałym balu, gorącu niemalże piekielnym gdy wspaniała zabawa rozkręcała towarzystwo, o niebiańskich zapachach i głosach unoszących się znad Sali Dużego Garnka, w której pląsały ze sobą Fasolkowe Ludki z resztą smakowitego grona.


Kiedy przebudziła się Ciekawska Fasolka natychmiast pobiegła do swojego słoja i opowiedziała o strasznych zdarzeniach innym kolorowym Fasolkom. Śmiechu było co nie miara i głosy jeden przez drugi tłumaczące Fasolce o wspaniałych zabawach, karnawale jakim tylko Wenecja może się poszczycić, a Ci którzy w nim uczestniczą na zawsze już odmienieni przez smakowite wspomnienia zostaną.


Ciekawska Fasolka poprowadziła swój Lud i tak z oddali mogli tylko popatrzeć na wspaniałe karnawałowe zabawy odbywające się w pięknej Ceramicznej Sali Miseczki. I jaką to naukę wyciągnęła z tej przygody nasza Fasolka? "Nie taki Diabeł straszny jak go malują" pomyślała sobie Ciekawska Fasolka "Poznawanie nowych i nieznanych może być wspaniałe, nawet jeśli na początku się tego boimy."

Wenecka zupa z fasoli

Składniki:
25 dag fasolki borlotti, namoczonej na noc (bez odlewania wody z moczenia)
15 dag wędzonego boczku
1 por, tylko biała część, pokrojony w półtalarki
1 marchewka, pokrojona w talarki
1/4 średniego selera, pokrojonego w kostkę
3 łodygi selera naciowego
3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1-2 szklanki bulionu
świeży tymianek
sól i pieprz

Przygotowanie: Borlotti na noc namoczyłam, w takiej ilości wody by przykrywała na ok. 1 cm. fasolki. Na drugi dzień podsmażyłam boczek na patelni, wytapiając z niego tłuszcz. Przełożyłam wysmażony boczek z odrobiną tłuszczu do garnka, wrzuciłam pora i selera naciowego i podsmażałam aż zmiękły. Dodałam marchewkę i selera, fasolkę z wodą w której się moczyła, czosnek i dolałam bulionu, tak by uzyskać gęstą zupę. Gotowałam ok. 45 minut. Doprawiłam świeżym tymiankiem, solą i pieprzem, przyozdobiłam listkami selera naciowego.

Źródło inspiracji: Magazyn "Kuchnia" 11/2008

Smacznego.

17 komentarzy:

Gosia pisze...

wspaniala opowiesc i pyszna zupka :))

kasiac pisze...

Wspaniała opowieść! "Na straganie w dzień targowy" może się schować przy tym:)A zupka warta wypróbowania, szczególnie gdy za oknem sypie deszcz ze śniegiem... Miłego dnia!

Rural Journey pisze...

Fasolka rulez!

Majana pisze...

Tili, jesteś niesamowita!!! Cudowna opowieść pełna pięknych emocji i wspaniały morał na koncu :)
Gratuluję talentu pisarskiego i kucharskiego :)
Pozdrówki :***

Ewelina Majdak pisze...

Wyprzedzilas mnie z tym przepisem :p
Niemozliwa jestes z tymi opowiesciami :)))

Tilianara pisze...

Gosiu, dziękuję ślicznie i kłaniam się nisko :)

Kasiu, dziękuję pięknie :) A "Na straganie" uwielbiam :)

Strony Smaku, :)))

Majanko, tak sobie jakoś ostatnio myślałam jak zachęcić niejadki do jedzenia i mi takie głupie historyjki do głowy przychodzą ;p pewnie one mało pedagogiczne, ale o tym to dopiero być może się przekonam w przyszłości :) Buziaki :*

Poleczko, to z przeprosinami za wyprzedzanie podsyłam miseczkę zupki :) Dzięki i cieszę się, że spodobała się opowieść :)

Małgoś pisze...

Tili, bardzo przyjemna zupa. :) Gęsta, więc z powodzeniem może konkurować z innymi "jednogarnkowcami". :)

Konsti pisze...

Toz to istne fasolowe szalenstwo karnawalowe:)Az sama mam ochote wskoczyc do miseczki:)

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

szkoda, ze czasem ten strach jest aż za nadto paraliżujący i pozbawia nas czegos co moze okazać się wspaniałe...

daj miche zupy, co? nie bądź taka ;p

asieja pisze...

Ty to potrafisz czarowac słowami
i smakami :-)

urocza opowieśc o fasolce

kass pisze...

Tili fajna opowieść, można rzec pouczająca i jakie smakowite zakończenie! Zupę ugotuję, wszyscy u mnie lubią fasolę w kazdej postaci...

Tilianara pisze...

Małgosiu, z pewnością może, szczególnie jak się doda makaron albo jakieś mięsko :)

Kosnti, hihihi a to byłoby dopiero szaleństwo fasolowe :)

Aga, ale proszę bardzo, już podaję i strachy precz :)

Asiejko, wielkie dzięki :)

Kass, a ja kiedyś nie przepadałam za fasolką, a teraz mmmm pycha :)

Mafilka pisze...

Tili, pozdrowienia od mojej córki :-) Baaaardzo jej się podoba opowieść, ja wolę zupkę ;) Masz talent Dziewczyno :-)

Anonimowy pisze...

Tili, jaki niejadek oprze się takim barwnym historyjkom i pysznym kolorowym potrawom :)? Ale wiesz, jakbyś chciała dalej testować swój pisarski talent na niejadkach, pamiętaj, masz mnie ;)).

Tilianara pisze...

Mafilko, pozdrów Córę ode mnie i mam nadzieję, ze zasmakuje jej zupka :)

Olalala, hihihi w takim razie mianuję Cię moją Oficjalną Historyjkową Testerką :) Dzięki :)

Gosia Oczko pisze...

Hyhy rewelka Lipka! :D

Tilianara pisze...

Oczko, kłaniam się nisko ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...