wtorek, 20 stycznia 2009

Zupka ze szczęśliwymi płetwalami.


Zgodnie z zapowiedzią przedstawiam dziś norweski krem kartoflany. No dobra. Wcale nie wiem czy on taki norweski jest, ale tak mi się go nazwało, gdyż ...

... ale może po kolei. Najpierw były plany pieczeniowe. Weekendowa Piekarnia i bananowy chlebek pełną parą powstawał, gdy wraz z Oczko zaprzęgłyśmy naszą magię do pracy. Ale osłabłe z lekka po bertinetowych zmaganiach ciała trzeba było pożywnie, a co ważniejsze smacznie posilić. "Co tutaj przygotować?" myślałam sobie, gdy dzień wcześniej chodziłam po bazarku. Oczywiście musiała być zupa - w końcu piekłam z Zupoholiczką. Musiało być jednak i nazębnie, by dać siły na cały, pełen wrażeń dzień zarówno nam jak i mojemu mężowi, zatrudnionemu w charakterze fotografa naszych pieczeniowych dokonań.


Mgliście przypomniałam sobie o z dawna czytanym przepisie na zupę rybną po norwesku. Ale poza rybami, nie za bardzo pamiętałam skład, a nawet nie byłam pewna jakich ryb należałoby użyć. Wybierałam więc produkty kierując się własną kulinarną wyobraźnią, kręciłam nosem lub zachwycałam się przy różnych straganach, by na koniec mieć koszyk pełen ryb, włoszczyzny, fenkułów, ziemniaków, selera naciowego i dorodnych główek czosnku. Brakowało tylko świeżych ziół, trzeba było więc zadowolić się suszonymi.

Zupa okazała się wyborna. Pachnąca anyżem fenkułu, z delikatnie rozpływającym się w ustach łososiem i dorszem, w tle jedynie z lekką nutą wermutu. Mężowi potrzebna była jeszcze kapka śmietany, mi koperek, a Oczko spałaszowało zupkę bez dąsów ... bo to taka zupka ze szczęśliwymi płetwalami była.


Norweski krem kartoflany

Składniki:
700 ml bulionu warzywnego de lux (patrz niżej)
ok. 5 ziemniaków (ok. 1,2 kg)
1 duży fenkuł, pokrojony w paseczki (z wykrojonym głąbem!)
1/2 szklanki wermutu
35 dag filetu z dorsza, bez ości, pokrojony na 2-3 cm kwadraty
300 ml bulionu
2 duże dwonka łososia (ok. 40 dag)
ok. 1/2 łyżeczki przyprawy do ryb (Kamis, z młynkiem)
świeżo zmielony pieprz
śmietana
koperek, choć ja niestety o nim zapomniałam :(

Przygotowanie: Ugotowany wcześniej bulion podgrzałam, a w nim pokrojone w kostkę ziemniaki. Gdy ugotowały się do miękkości, Oczko zabrało się za żyrafinowanie, a ja za oczyszczanie z ości rybek. W "skremowanej" zupce najpierw zatonął fenkuł, by po kilku minutach dołączył do niego pokrojony na kawałki dorsz. Dolałam wermut i gotowałam wszystko ok. 10 minut. W osobnym garnuszku zagotował się bulion, a w nim przez ok. 10-15 minut gotowały się dzwonka łososia. Wyjęłam je i na desce oddzieliłam od ości (skórę zdjęłam przed gotowaniem). Pozostały z gotowania łososia bulion dolałam do kremu ziemniaczanego, doprawiłam przyprawą do ryb i pieprzem. Gotową zupkę wlałam do talerzy, najpierw cedzakową łyżką wyjmując dorsza i fenkuł, a na koniec nakładając łososia i dekorując śmietaną. Zabrakło mi w niej jedynie koperku.

Na drugi dzień został pyszny i aromatyczny krem ziemniaczany. Spałaszowaliśmy go z mężem bez dodatku ryb, z samym tylko cudownym razowcem, ale można by dodać do niego albo świeżą rybę i ugotować tak jak powyżej, albo rybę wędzoną, jak łososia czy nawet makrelę. Zgodnie z upodobaniami i gustem.

A jeśli chcecie zobaczyć jak pięknie można sfotografować moją zupkę, zapraszam na Oczkową Kosę.

Bulion warzywny de lux

Składniki:
2 całe włoszczyzny (takie z bazaru, a nie z supermarketu, pełne dorodnych warzyw - w każdej były po 3-4 marchewki, ok. 3-6 różnej wielkosci pietruszek, duży kawałek selera, 2-3 średnie pory, bez kapusty)
2 duże cebule, całe, opalone
1 duży fenkuł, bez głąba
3-4 gałązki selera naciowego, z liśćmi
4-5 ząbków czosnku (ok. 1/2 główki), w całości, bez łupin
10-12 ziaren ziela angielskiego
ok. 15-16 ziaren pieprzu
5-7 liści laurowych
2-3 łyżki suszonego lubczyku (lepiej przynajmniej 1 doniczka świeżego)
2 łyżki suszonego tymianku (jeśli można, to lepiej świeży)
ok. 2-3 łyżek oliwy
sos sojowy

Przygotowanie: Do pięciolitrowego garnka wrzuciłam pokrojone (w niezbyt duże kawałki) warzywa , przyprawy, zioła i czosnek, chlust oliwy i zalałam ok. 2 litrami wody. Tyle akurat zmieściło się w garnku po brzeżek. Przykryłam i gotowałam przez ok. 1 1/2 godziny. Przecedziłam wywar i doprawiłam do smaku sosem sojowym. Zamroziłam w półlitrowych pojemniczkach. Tak przygotowany wywar można stosować jako koncentrat i rozwadniać 1:1 lub 2:1 (bulion do wody) albo używać takiego intensywnego, który doskonale nadaje się, gdy brak bulionu rybnego lub przy zupach o silnych w smakach i aromatach składnikach, jak zupy azjatyckie, grzybowa, barszcz z wędzonymi śliwkami, itp.

Smacznego.

Zimowy Festiwal Zupy 10.01.2009 - 20.01.2009


14 komentarzy:

kasiaaaa24 pisze...

Myślę, że z tym łososiem spokojnie może nosić miano norweskiej :) Pyszna zupka :)

Majana pisze...

Tili, podziwam - zupa jest cudownie piękna!
Wiesz,ze Twoj opis wprowadził w moj dzisiejszy zimowy nastrój trochę wiosny? :)

Miłego dnia , buziaczkuje ciepło :**

Beata pisze...

a jaki łosoś szczęśliwy i dorsz, że skończył w zupie....

Tilianara pisze...

Kasiu, i ja tak myślę :))) W każdym razie na pewno ta zupka została norwesko zainspirowana ;p

Majanko, cieszę się :) Słoneczko świeci za oknem, i ja nawet mimo choroby mam lepszy humorek :) Tylko coś słodkiego bym zjadła i jakiś chleb upiekła a nie mam sił stać w kuchni :( No, ale nie ma tego złego, bo mój Ukochany został dziś ze mną w domku co by się mną zaopiekować, więc za to mam dużo innej słodyczy :)))) Buziaczki gorące, wiosnę przynoszące :***

Beato, no ba! :)

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

jak zawsze wyczarujesz coś niesamowicie apetycznego!

Tilianara pisze...

Dzięki Aga :)))

Beata pisze...

Zupa z ludzkiego embrionu pochodzącego z aborcji staje się w Chinach popularna. Poprawia zdrowie i możliwości seksualne - tak przynajmniej w Chinach twierdzą. Koszt takiej zupy waha się w granicach 4000 chińskich juanów. Smacznego nie życzymy...
http://theworld.lua.pl/photogallery.php?album_id=20
też są szczęśliwe.... :(

Tilianara pisze...

Beato, ten komentarz był wybitnie nie na miejscu. Jeśli nie jadasz mięsa czy ryb to Twój wybór, ale nie potrzebuję takich nowinek i to w takim kontekście. Żegnam!

Beata pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Gosia Oczko pisze...

Tak! to była dobra zupa! :)

pozdrówka!

Tilianara pisze...

Oczko, a no dobra :))) A dziś miała być kurkowa ambrozja, a wyszła kurkowa katastrofa :( ale jeszcze z nią powalczę :)

Gosia Oczko pisze...

Jak to?!

Anonimowy pisze...

Pięknościowa :-)))

Tilianara pisze...

Oczko, eee, nie ma co gadać ... jestem chora to w końcu coś musiało nie wyjść ;p dziś gotuje Sebastian, a ja za dobrymi radami wielu Dziewczyn nie wychodzę dziś z łóżka :)))

Krokodyl, dzięki :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...