Minęły już trzy miesiące od czasu tamtej focacci, a ja wciąż wspominam ją z uśmiechem. Pomidorowy miąższ zamknięty w skórce, otoczony bazylią, przepojony wręcz jej smakiem i aromatem, a wszystko to zatopione w miękkim, puchatym wręcz cieście. Sama procedura jego wyrabiania, kilkukrotnego składania, tej ciągłej troski o ciasto i o rozwijające się w nim drożdże była wspaniała.
Chyba to właśnie najbardziej kocham w pieczeniu chlebów, bułek i wszelkiej maści pieczywa. Troska. Lubię się troszczyć o innych i widzieć rezultaty swoich działań. A w gotowaniu czy pieczeniu najłatwiej o zaspokojenie obu tych dążeń. Mieszam mąkę i wodę, dodaję inne składniki i choć z początku wszystko może wyglądać na sprawę przegraną, z czasem ciasto staje się coraz bardziej zwarte, elastyczne. Ten moment chyba najbardziej uwielbiam. A jeszcze później, gdy zaglądam przez folię i widzę zmieniające się ciasto, dusza we mnie rośnie. Jak tu nie lubić focacci, gdy tak przyjemne uczucia wyzwala?
O drugi chleb z dawno minionej piekarni troszczyć musiałam się zupełnie inaczej. Najpierw zaczyn powstawał późnym wieczorem, by przez noc całą pracować i rozmnażać dzikie drożdże. Uśmiech pojawia się mi zawsze na ustach, gdy z wymieszanej wieczorem mąki, wody i kilku łyżek zakwasu, na drugi dzień dostaję bąbelkującą masę, aż rwącą się do pracy. Potem choć ciasto nie wymagało ode mnie tyle pracy ile ciasto drożdżowe, cały proces i tak skupia na sobie uwagę.
Ciasto rośnie w keksówce, a ja chodzę wokół niego, zerkając co i rusz. Z początku leniwie ciasto wylegiwało się w blaszce, zbierając siły do swej przyszłej pracy. A kiedy rosnąć zaczęło, dech w piersiach zapiera magia tego zdarzenia. Powoli i mozolnie pnie się do góry, zdobywając swoje pierwsze szczyty, a w moich wyobrażeniach już niedługo stanie się pięknym, rumianym bochenkiem ... oto rezultat kuchennej troski.
Focaccia z pomidorkami i bazylią
Składniki:
15 g świeżych drożdży
1 łyżeczka cukru
1 filiżanka ciepłej wody (200ml)
3 1/4 filiżanki mąki pszennej (dałam typ 650)
1 łyżeczka drobnej soli
3 łyżki oliwy z oliwek extra vergine
pomidorki koktajlowe
bazylia
oliwa do posmarowania
Przygotowanie: Drożdże rozdrobniłam, rozpuściłam w wodzie, dodałam cukier i odstawiłam pod przykryciem na ok. 10-15 minut. W tym czasie do miski przesiałam mąkę z solą. Gdy drożdże zaczęły pracować dodałam je wraz z oliwą do mąki. Wyrobiłam ciasto ręcznie, aż stało się gładkie i sprężyste (ok. 10 minut). Uformowałam kulę, naoliwiłam ją i włożyłam do miski do wyrastania na 2 1/2 godziny. W między czasie 2 razy złożyłam ciasto. Po tym czasie wyjęłam ciasto, krótko wyrobiłam i uformowałam placek o grubości ok. 2 cm. Oprószyłam go mąką i odstawiłam do wyrośnięcia. Po 1/2 godziny palcami robiłam wgłębienia, w które wkładałam pomidorki zawinięte w liście bazylii. Posmarowałam oliwą i odstawiłam do podrośnięcia. Wstawiłam do nagrzanego do 200 stopni Celsjusza piekarnika i piekłam ok. 20 minut na blasze. Podałam z oliwą.
Chleb razowy pszenno-żytni ze słonecznikiem
Wieczorem, w przeddzień pieczenia:
100g zakwasu żytniego (najlepiej z mąki żytniej razowej)
100g mąki pszennej razowej
200g mąki żytniej razowej
ok. 130g letniej wody
Przygotowanie zaczynu: Wszystkie składniki wymieszałam, dolewając wody, tyle by utworzyć miękką masę. Przykryłam i odstawiłam na ok. 12 godzin w temperaturze pokojowej.
Na drugi dzień rano dodałam:
180g mąki pszennej razowej
200g mąki żytniej razowej
1,5 łyżeczki soli
1 łyżka kminku lekko roztłuczonego w moździerzu
100g nasion słonecznika
letnia woda
Przygotowanie: Wszystko razem dokładnie wymieszałam, wody dodając tyle, aby ciasto było miękkie, ale nie luźne. Pozostawiłam na 10 minut, aby odpoczęło i przełożyłam do naoliwionej długiej keksówki. Przykryłam naoliwioną folią i odstawiłam do podrośnięcia o 70%, co zajęło ok. 2 1/2 godziny. Posmarowałam wierzch oliwą i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 230 stopni Celsjusza (mój poprzedni piekarnik nie nagrzewał się do 250 stopni, jak zaleca przepis) i od razu zmniejszyłam temperaturę do 220 stopni Celsjusza. Powinnam piec ok. 1 godziny, ale ja się ciut zgapiłam i trochę za długo go trzymałam w piekarniku. Na szczęście poza lekko przypaloną skórką, nie stracił na wilgotności. Ostudziłam na kratce.
Źródło: Smaki i aromaty u Kass
Smacznego.
17 komentarzy:
Chleb przecudnej urody. Oczu oderwać nie mogę:) A focaccia przez chwilkę wydała mi się ciastem z truskawkami:) Też pysznie.
Pozdrawiam!
Och, focaccia, focaccia...juz tak dawno mam chęć ją zrobić i znając siebie pewnie zrobię prędzej czy później. Ach, ten aromat bazylii i pomidorków jest tak piękny i tak wspaniale się łączy.
Chlebuś wspaniały Tili, też go robiłam i wiem,ze jest pyszny.
Oba wypieki wyglądają cudnie!
Pozdrawiam:))
Ps. Nie mogę się doczekać Twojej relacji :))
A tu znowu tak magicznie... Tili jesteś Czarodziejką :)
ja też zawsze chodze i sprawdzam jak wrosło ciasto, zaglądam przez szybke piekarnika jak mu tam jest i kiedy zaczyna brązowiec, niby nie trzeba tak często, ale ...to samo z siebie wychodzi ;)
Ja tez na poczaku byłam pewna że focaccia to ciasto z truskawkami.
Chlebek jest wedle mojego gustu wiec wpadam do ciebie jutro na sniadanko ;)
Tiluś, ale piękne te twoje wypieki
i też w pierwszej chwili myślałam ,ze to jest ciasto z owocami :D a to
pomidorki
A chleb to już normalnie widać ,ze z pod mistrzowskiej reki wyszedł :))))
Jestem pełna podziwu dla Twoich chęci i umiejętności. Mieszasz, gnieciesz, ucierasz, pieczesz.
Chleb wyjątkowej urody, pasowałby mi na dzisiejsze śniadanie :)
Tili, widzę, że w pełni korzystasz z nowej kuchni :) Świetnie! Wszystko wygląda niesamowicie i pewnie też tak smakuje :)
Milej niedzieli życzę :*
No i dobrze, że to focaccia! Piękne to pomidorki :)
A ten chleb razowy, choć wymaga mniejszej t r o s k i - zawsze się udaje, prawda?
piękna ta Twoja troska..
wczoraj zerwałyśmy z mamą w ogrodzie pomidorki
malutkie, koktajlowe, czerwono zielone
byłyby w sam raz..
Dobrze ze przypomnialas ten przeps Tili :) A wypieki piekne!
Pozdrawiam!
Jak się cieszę że upiekłaś!
Piękne w Twoim wydaniu te wypieki, chleb urody nieziemskiej, aż mi się zachciało go znowu...tydzień temu piekłam :))) Dziękuję Tili i pozdrawiam niedzielnie.
Piekne wypieki, choc chleb cudny, to powiem szczerze ze foccacia mnie obezwaldnila - brak slow! :-)
Patrycjo, dziękuję :) A focaccia może przez tęsknotę do truskawek skojarzyła Ci się z ciastem z nimi właśnie :)
Majanko, piecz koniecznie - była doskonała :) A relacja już niedługo :)
Kasiu, czary mary i dziękuję :)
Aga, prawda jakie to wspaniałe :)
Emma, hihihi, śniadanko zaserwowałam :)
Margot, dziękuje ślicznie :)
Agatko, zapraszam do pieczenia w takim razie :)
Anoushko, te wypieki to jeszcze w poprzednim mieszkanku powstały trzy miesiące temu, ale to prawda i w tej kuchni już coraz bardziej szaleję :)
Ściskam cieplutko :*
Anno, tak, zawsze udany :) Ostatnio nawet zapragnęłam go znów upiec :)
Asiejko, och, takie pomidorki byłyby doskonałe :)
Beo, dziękuję :)
Kass, jak mogłam nie upiec takich wspaniałości :)
Basiu, wiem, ta focaccia to był hit :)
Chleb jak z obrazka, wyglada wspaniale:) focaccia oczywiscie tez genialna. I te pomidorki, jak marzenie:)
pozdrawiam!
Olu, dziękuję ślicznie :)
Focaccia z pomidorkami wygląda tak, że nie można oderwać od niej wzroku, jestem pewna, że smakuje jeszcze lepiej
Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz