Zanim zatopię się w radosnych wspomnieniach ostatniego weekendu, opowiem Wam o ... zastrzykach.
Moje śniadania ... hmmm ... czy w ogóle mają jakąś szczególną formę? Z pewnością tak, ale trudno ją uchwycić. W kilka minut po przebudzeniu muszę coś zjeść. Na szybko i nie za wiele, ale mój żołądek stanowczo domaga się czegoś smakowitego. Najczęściej to kanapka. Kromka domowego chleba posmarowana dobrym masłem, a na tym plasterek domowej wędliny lub kupnego, ale dobrego sera. Czasem pojawi się plaster pomidora czy ogórka, ale częściej (bo szybciej) pojawia się odrobina mojego chutney'u lub ketchupu.
Jednak absolutnie najsmakowitszą poranną przekąską jest granola. Oczy jeszcze zaspane, umysł dopiero się przebudza, powoli układając sobie plan dnia, ciało spowite w szlafrok, a w ręku miseczka. Kilka łyżek jogurtu, kilka łyżek aromatycznych płatków owsianych i bakalii, upieczonych wcześniej z sokiem, miodem i olejem, czasem dla rozpusty szczypta kakao lub miodu, w zależności czy bardziej wytrawnie czy na słodko się budzę. Uwielbiam usiąść tak i spokojnie pochrupując, pozwolić by ten smak i dźwięk dobudziły mnie.
Tym razem granola powstała z inspiracji Poli. Siedziałyśmy sobie laptop w laptop, ramie w ramię i rozmawiałyśmy o zdjęciach, pokazywałyśmy sobie nasze największe wpadki i te najbardziej ulubione kadry, zastanawiałyśmy się ile i jak zmienić zdjęcie, by pokazać jak najprawdziwszy obraz smakołyku na talerzu, którego nie zawsze udaje się przecież uchwycić w idealnym świetle. I tak trafiłyśmy na ...
... granolę. Jej zdjęcie od razu powiedziało do mnie "zjedź mnie". Cóż mogłam zrobić? Pozostało dokupić brakujący sok i zabrać się za pracę. A pracy tej na prawdę nie ma prawie wcale. Solidna ilość płatków owsianych, szczodra porcja bakalii i najciekawszy element w postaci podgrzanego soku zmieszanego z miodem i olejem, którym zalewa się mieszankę wszelakich dobroci. Co dziwne - szczególnie dla mnie - ani grama przypraw, nawet szczypty kardamonu nie dosypałam, a jedynie ekstraktu waniliowego niewielki chluścik i ...
... nic a nic jej nie potrzeba. Pełnia smaku bakalii uzupełniana przez ziemistą neutralność płatków i słodycz miodu to największa zaleta tej granoli i wszystko czego potrzebuję do mego porannego zastrzyku energii.
Dzięki Poluś za smakowitą inspirację :-)*
Domowa granola
Składniki:
2 łyżki delikatnej oliwy z oliwek
150ml jednodniowego soku jabłkowo-gruszkowego
100ml syropu z daktyli (lub miodu)
1 łyżeczka ekstraktu z migdałów (ja dałam ekstrakt waniliowy)
400g płatków orkiszowych (lub owsianych górskich)
3 łyżki ziaren sezamu
3 łyżki ziaren siemienia lnianego
100g płatków migdałowych
3 łyżki mieszanych orzechów
2 łyżki wyłuskanych ziaren słonecznika
2 łyżki wyłuskanych ziaren dyni
2-4 łyżek rodzynek sułtańskich
2-4 łyżek rodzynek koryntek
4-6 łyżek suszonej żurawiny
4-6 łyżek suszonej porzeczki
2 łyżki posiekanych suszonych moreli
2 łyżki posiekanych suszonych daktyli
3 łyżki wiórek kokosowych sok z 1 cytryny
Przygotowanie: Piekarnik rozgrzewamy do 160 stopni Celsjusza. Dużą blachę do pieczenia smarujemy delikatnie oliwą (ja wyłożyłam ją pergaminem posmarowanym oliwą). W rondlu mieszamy razem oliwę, sok, syrop z daktyli, ekstrakt z migdałów i szczyptę soli i delikatnie podgrzewamy, aż składniki się połączą. W dużej misce mieszamy płatki wraz ze wszystkimi składnikami suchymi. Wyciskamy sok z cytryny i dodajemy naszą miksturę z rondelka. Dokładnie mieszamy i próbujemy, dodając któryś ze składników wedle uznania. Granolę rozkładamy cienką warstwą na blasze i pieczemy przez 45 minut, aż zbrązowieje i będzie chrupka, mieszając dokładnie co 10 minut widelcem lub silikonową łopatką. Upieczoną wyjmujemy z piekarnika, studzimy i przekładamy do szklanego słoika lub puszki. Podajemy z ulubionym mlekiem, jogurtem lub sokiem.
Moja uwaga: taka granola może spokojnie w szczelnym słoiku czy pojemniku przeleżeć przynajmniej tydzień czy dwa.
Źródło: przepis z Delicious Magazine zmodyfikowany przez Poleczkę
Moja poprzednia granola - tutaj.
Smacznego.
Moje śniadania ... hmmm ... czy w ogóle mają jakąś szczególną formę? Z pewnością tak, ale trudno ją uchwycić. W kilka minut po przebudzeniu muszę coś zjeść. Na szybko i nie za wiele, ale mój żołądek stanowczo domaga się czegoś smakowitego. Najczęściej to kanapka. Kromka domowego chleba posmarowana dobrym masłem, a na tym plasterek domowej wędliny lub kupnego, ale dobrego sera. Czasem pojawi się plaster pomidora czy ogórka, ale częściej (bo szybciej) pojawia się odrobina mojego chutney'u lub ketchupu.
Jednak absolutnie najsmakowitszą poranną przekąską jest granola. Oczy jeszcze zaspane, umysł dopiero się przebudza, powoli układając sobie plan dnia, ciało spowite w szlafrok, a w ręku miseczka. Kilka łyżek jogurtu, kilka łyżek aromatycznych płatków owsianych i bakalii, upieczonych wcześniej z sokiem, miodem i olejem, czasem dla rozpusty szczypta kakao lub miodu, w zależności czy bardziej wytrawnie czy na słodko się budzę. Uwielbiam usiąść tak i spokojnie pochrupując, pozwolić by ten smak i dźwięk dobudziły mnie.
Tym razem granola powstała z inspiracji Poli. Siedziałyśmy sobie laptop w laptop, ramie w ramię i rozmawiałyśmy o zdjęciach, pokazywałyśmy sobie nasze największe wpadki i te najbardziej ulubione kadry, zastanawiałyśmy się ile i jak zmienić zdjęcie, by pokazać jak najprawdziwszy obraz smakołyku na talerzu, którego nie zawsze udaje się przecież uchwycić w idealnym świetle. I tak trafiłyśmy na ...
... granolę. Jej zdjęcie od razu powiedziało do mnie "zjedź mnie". Cóż mogłam zrobić? Pozostało dokupić brakujący sok i zabrać się za pracę. A pracy tej na prawdę nie ma prawie wcale. Solidna ilość płatków owsianych, szczodra porcja bakalii i najciekawszy element w postaci podgrzanego soku zmieszanego z miodem i olejem, którym zalewa się mieszankę wszelakich dobroci. Co dziwne - szczególnie dla mnie - ani grama przypraw, nawet szczypty kardamonu nie dosypałam, a jedynie ekstraktu waniliowego niewielki chluścik i ...
... nic a nic jej nie potrzeba. Pełnia smaku bakalii uzupełniana przez ziemistą neutralność płatków i słodycz miodu to największa zaleta tej granoli i wszystko czego potrzebuję do mego porannego zastrzyku energii.
Dzięki Poluś za smakowitą inspirację :-)*
Domowa granola
Składniki:
2 łyżki delikatnej oliwy z oliwek
150ml jednodniowego soku jabłkowo-gruszkowego
100ml syropu z daktyli (lub miodu)
1 łyżeczka ekstraktu z migdałów (ja dałam ekstrakt waniliowy)
400g płatków orkiszowych (lub owsianych górskich)
3 łyżki ziaren sezamu
3 łyżki ziaren siemienia lnianego
100g płatków migdałowych
3 łyżki mieszanych orzechów
2 łyżki wyłuskanych ziaren słonecznika
2 łyżki wyłuskanych ziaren dyni
2-4 łyżek rodzynek sułtańskich
2-4 łyżek rodzynek koryntek
4-6 łyżek suszonej żurawiny
4-6 łyżek suszonej porzeczki
2 łyżki posiekanych suszonych moreli
2 łyżki posiekanych suszonych daktyli
3 łyżki wiórek kokosowych sok z 1 cytryny
Przygotowanie: Piekarnik rozgrzewamy do 160 stopni Celsjusza. Dużą blachę do pieczenia smarujemy delikatnie oliwą (ja wyłożyłam ją pergaminem posmarowanym oliwą). W rondlu mieszamy razem oliwę, sok, syrop z daktyli, ekstrakt z migdałów i szczyptę soli i delikatnie podgrzewamy, aż składniki się połączą. W dużej misce mieszamy płatki wraz ze wszystkimi składnikami suchymi. Wyciskamy sok z cytryny i dodajemy naszą miksturę z rondelka. Dokładnie mieszamy i próbujemy, dodając któryś ze składników wedle uznania. Granolę rozkładamy cienką warstwą na blasze i pieczemy przez 45 minut, aż zbrązowieje i będzie chrupka, mieszając dokładnie co 10 minut widelcem lub silikonową łopatką. Upieczoną wyjmujemy z piekarnika, studzimy i przekładamy do szklanego słoika lub puszki. Podajemy z ulubionym mlekiem, jogurtem lub sokiem.
Moja uwaga: taka granola może spokojnie w szczelnym słoiku czy pojemniku przeleżeć przynajmniej tydzień czy dwa.
Źródło: przepis z Delicious Magazine zmodyfikowany przez Poleczkę
Moja poprzednia granola - tutaj.
Smacznego.