niedziela, 20 lutego 2011

Czeko ... czeko ... czekoweekend.


Świętowanie czekoweekendu zaczęłam od jednego ze bardziej udanych mariaży ... czekolady i tonka*.


Na pierwszy ogień poszły popękane ciasteczka truflowe, zrobione z dodatkiem czekolady. Mięciutkie, o wilgotnym miąższu, zgodnie ze swą nazwą popękały, tworząc maleńkie nacięcia. Smakowały mocno czekoladowo, prawie jak miniaturowe brownies, doskonale wpisały się w rozpoczęcie Święta Czekolady, jakie Atinka i Bea nam zafundowały, a zniknęły jeszcze w czwartek, tak że zdjęciami musiałam posiłkować się jeszcze z końca ubiegłego roku, kiedy to po raz pierwszy oczarowały moje serce**.


Drugie, również popękane ciasteczka, oparte na kakao okazały się znacznie lżejsze, prawie jak mini biszkopciki, o lekko chrupkiej skórce i puchatym, aromatycznym miąższu. To chyba najwspanialszy dodatek do kawy, jaki kiedykolwiek jadłam, a tonka w nich delikatnie łaskotała podniebienie. Ciasteczka te słodko towarzyszyły nie tylko mi, ale i uprzyjemniły poznanie się we wspaniałym gronie bloggerek, jakie stworzyło nam Makro na swoich rybnych warsztatach (o czym napiszę już wkrótce).


Ale przecież wirtualne wspólne gotowanie, nie mogłoby się obyć bez mojego i Oczka szaleństwa w moim Szczęściu. Na tapecie oczywiście pojawiła się czekolada w niezwykłym towarzystwie ... kasztanów.

Stworzona przez mojego Guru receptura umiliła nam nie tylko czas gotowania (nie ma to jak wylizywanie misek i szpatułek), ale i wieczór, gdy po aromatycznym obiedzie nastał czas na deser. I nie straszny nam był nawet mróz, ani moja rwa kulszowa, kiedy na balkonie chuchałyśmy na dłonie, w których oczywiście trzymałyśmy aparaty, rozmawiając o kadrach, balansach bieli, ISO i innych fotograficznych sztuczkach. A wszystko po to, by móc jak najpiękniej pokazać kulinarne dzieła.


I tak nastał wieczór. Usiedliśmy na kanapie, na kolanach talerzyki, a na nich biszkoptowe ciasteczko z płynnym środkiem. Kasztany lekko tylko wyczuwalne, wspaniale współgrały z czekoladą, a morelowy sos podany jako uzupełnienie wprawił nas w przyjemny stan zadowolenia. Popijane agrestową naleweczką, dodały nam energii i animuszu do późniejszych kręglowych zmagań.

Kończy się Czekoweekend, ale nie kończą się czeko-pomysły. W kolejce już czekają suflety, rolady i bezy oraz wiele, wiele innych smakowitych dań ... nie tylko na słodko.

Dzięki Atinko i Beatko za wspaniałe czeko-święto :*


* za tonka jeszcze raz dzięki, buziaki i tysiąc uścisków posyłam Lo, która zapoznała mnie z tym cudownym nasionkiem :-)
** a które Oczko, moja fotograficzna Mistrzyni tak pięknie mi poprawiła :*


Popękane ciasteczka czekoladowe z tonką
(Chocolate Crinkles with tonka)

Składniki:
225 g połamanej gorzkiej czekolady
110 g masła
2/3 szklanki cukru (dałam 1/2)
3 duże jajka
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (ja dałam 1 łyżeczkę, a do tego prawie całe starte ziarno tonka)
pół łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1 i 2/3 szklanki mąki

cukier puder - około pół szklanki - do obtoczenia

Przygotowanie: Masło rozpuścić w małym rondelku. Pod koniec rozpuszczania dodać połamaną czekoladę, rozpuścić, dokładnie wymieszać (uważając, by się nie przypaliło). Białka oddzielić od żółtek. Ubić na sztywno, dodając pod koniec partiami cukier, a następnie żółtka i ekstrakt z wanilii. Wymieszać z masą czekoladową (ja do ubitych jajek dodawałam chłodną masę czekoladową, dalej miksując). Mąkę wymieszać z solą i proszkiem do pieczenia. Wsypać do powstałej masy czekoladowej, dobrze wymieszać. Schłodzić przez kilka godzin w lodówce, a najlepiej przez całą noc.

Ciasto wyjąć z lodówki, nabierać łyżeczką do herbaty (będzie ciężko, bo ciasto powinno być bardzo twarde), formować kuleczki mniejsze od orzecha włoskiego, obtaczać je mocno w cukrze pudrze i wykładać na blachę wyłożoną pergaminem. Piec około 12 minut w temperaturze 165ºC. Podczas pieczenia ciasteczka lekko się spłaszczą i popękają. Studzić na kratce.

Uwaga: masa do formowania kulek powinna być mocno twarda. Najlepiej pozostałą część ciasta trzymać w lodówce, gdy pieczemy pierwszą partię. Im ciasto bardziej mięknie tym ciastka się mocniej rozpłyną, nie popękają już tak mocno, a cukier puder na nich będzie sprawiał wrażenie 'mokrego'. Nie piec też dłużej niż zalecany czas, by nie były zbyt twarde, lepiej na próbę jedno ciastko skosztować.

Źródło: Moje wypieki

Czekoladowe ciasteczka truflowe z tonką
(chocolate truffle cookies with tonka)
(ja piekłam je z potrójnej porcji, wyszło więc ok. 45 ciasteczek)

Składniki:
50 g mąki
25 g kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
70 g cukru pudru (dałam 50 g)
25 g miękkiego masła
1 roztrzepane jajko
1 łyżeczka likieru pomarańczowego lub soku pomarańczowego (pominęłam)
dodatkowo dałam starte ziarno tonka (do potrójnej porcji, myślę, że można dać wtedy 2 ziarna)

cukier puder - do obtoczenia

Przygotowanie: Zagniatam razem wszystkie składniki, ciasto zawijam w folię i przekładam na 30 minut do lodówki. Piekarnik nagrzewam do 200 stopni.
Z ciasta formuję małe kulki (tym razem łyżeczką do herbaty), obtaczam je w cukrze pudrze i układam je w dużych odstępach na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Piekę 10 minut, zostawiam na blaszce na kilka minut, przekładam do ostudzenia na kratkę.

Źródło: Moje wypieki

Fondant z kasztanów

Składniki:
150 g gorzkiej czekolady
150 g puree z kasztanów
300 g masła
160 g cukru (dałyśmy 110 g cukru trzcinowego)
30 g mąki pszennej
6 jajek
6 żółtek

Przygotowanie: Kokilki nasmarować masłem i schłodzić w zamrażalniku w czasie przygotowywania masy.
Czekoladę i masło roztopić w kąpieli wodnej i lekko przestudzić. Jajka dokładnie wymieszać, lekko ubijając z cukrem. Dodać zmiksowane na gładko puree z kasztanów. Do masy jajeczno-kasztanowej dodać roztopioną czekoladę z masłem. Przesiać mąkę i dokładnie wymieszać. Wlać do schłodzonych foremek. Można je przechowywać w zamrażalce i piec zamrożone (ja piekłam zamrożone).

Według oryginalnego przepisu piec należy w 180 stopniach Celsjusza przez 7-8 minut, ale Amaro piecze je w aluminiowych foremkach, które szybko chwytają ciepło. Ja piekłam je w ceramicznych kokilkach, więc musiałam piec ok. 15 minut w 200 stopniach. Ważne by ciastko zbudowało sobie otoczkę, a w środku pozostało płynne.

Podawać z lodami lub sosem owocowym. My jadłyśmy je z dżemem z suszonych i świeżych moreli, rozrzedzonym sokiem z cytryny . Ale pasowałby i sos z porzeczki lub pomarańczy, a Amaro proponuje podać je z podduszoną na maśle z anyżem gruszką.

Uwaga: My niektóre kokilki oprószyłyśmy kakao, ale to nie był dobry pomysł, bo po upieczeniu ciasteczka były bardzo mocno brązowe, prawie czarne, choć nie przypalone. Lepiej jest pozostać przy samym maśle.

Źródło: Wojciech Modest Amaro "Kuchnia polska XXI wieku"

Smacznego.

27 komentarzy:

Nina pisze...

zaszalałaś, nie ma co!

a wiesz co Tili, wyrabiałam chleb ręką - jak mi radziłaś i rzeczywiście ma bardzo regularny miąższ. Zakwas się sprawdził, chleb jest pyszny - myślę, że ktoś powinien się na niego skusić podczas WP.

margot pisze...

ale szaleństwo czekoladowe i wszystko takie eleganckie, smakowite

Aciri pisze...

Czekoladowa elegancja to bardzo dobre określenie dla Twoich cudeniek:)

Konsti pisze...

Lubie czytac Twoje posty: sa zawsze takie... smaczne:) A ten czekolady jest wyjatkowo apetyczny! Zapisuje przepis na fondant z kasztanow, zdecydowanie do wykorzystania...
Pozdrawiam serdecznie.

Kubełek Smakowy pisze...

Widzę te popękane ciasteczka już chyba z 7 raz w tym tygodniu i za każdym razem mówię: są śliczne. Schrupałoby się, a schrupało takich kilka...

Kubełek Smakowy pisze...

Widzę te popękane ciasteczka już chyba z 7 raz w tym tygodniu i za każdym razem mówię: są śliczne. Schrupałoby się, a schrupało takich kilka...

Karmel-itka pisze...

ale ładne zdjęcia.
i wspaniały post - czyta się je z ogromną przyjemnością ;]
wspaniałe, czekoladowe propozycje!

Anonimowy pisze...

Ten talerzyk-łezkę, to masz naprawdę cudowny. Wyobrażam sobie, jak wiele pięknych kompozycji można na nim stworzyć. Ach! Jestem jednak ogromną zakupoholiczką i kuchenną gadżeciarą...

I wiecie co? Ja, robiąc zdjęcia na zewnątrz, nawet na mrozie, zazwyczaj zdaję się li tylko na bluzę czy też sweterek. Kurtka krępuje mi ruchy... ;))

Ciasteczka i jedne, i drugie absolutnie wspaniałe! Efekty Twojej pracy zawsze podziwia się z wielką przyjemnością, Tili!

Uściski!

buruuberii pisze...

Umm, chocolate crinkles - te sa obledne Tili! Wiesz, to mi brzmi swietnie tonka+czekolada, one jest dla mnei mocniejsze w aromacie od wanili i z czekolada to jest chyba doskonaly mariaz...

Milama pytac czy widze Oczka, ano widze :) Pozdrawiam Was cieplo!!

ewena pisze...

Nie miałam jeszcze okazji spróbować tonka, niestety. A Twoje popękane wyglądają przeapetycznie!...:)

Majana pisze...

Tonka jest mi znana, dostałam te pachnące ziarenka od Bei:) Używałam do ciasta na maślance, z owocami i kruszonką. Tonka fajny charakter daje ciastu:) Z pewnością ciasteczkom również:)

Pozdrawiam.

Gospodarna narzeczona pisze...

Czekolada czekoladą, ale ta brązowa panienka to mi się najbardziej podoba. A ciastka pyszne i też się na nie zasadzałam i też od Marthy.

aga pisze...

a u Ciebie prawdziwa czekoladowa rozpusta...:) pysznosci:)

Arvén pisze...

Cudowne świętowanie czekoweekendu!
Ja nie fotografuję na zewnątrz jedzenia...przyczyny techniczne. Mogłabym robić to tylko na fakt, szerokim, ale parapecie okiennym :P

asieja pisze...

te ciasteczka są takie ładne, jak oprószone śniegiem.

Gosia Oczko pisze...

Tamten deser Mistrza był... mistrzowski. A nalewencja tylko dopełniła smaku.

Aha! w tajemnicy powiem, że Briczka ma nową fankę ;)))

abbra pisze...

Prawdziwe czekoladowe szaleństwo ! Wszystkie czekosłodkości wyglądają przepysznie !

Tilianara pisze...

Ninko, dzięki :)
Tak, wyrabianie ręką pomaga :)
Buziak :*

Alciu, dzięki Kochana :)

Aniu, cieszę się, że tak Ci się podoba :)

Konsti, bo ja absolutnie kocham jedzenie, kocham gotować i kocham o tym pisać :)

Kubełku Smakowy, witaj u mnie :) Częstuj się do woli :)

Karmelitko, dzięki piękne :)

Oliwko, oj, tak - jestem kuchenną gadżeciarą :) Ten talerzyk dostałam w prezencie :) A na zdjęcia balkonowe zaczęłam się ubierać, jak się w zeszłą zimę pochorowałam od takiego wyskakiwania w samym sweterku. Zdrówka więc życzę :)

Basieńko, tonka rzeczywiście z czekoladą sprawdza się doskonale :) Ściskam cieplutko :*

Eweno, w takim razie spróbuj koniecznie, wyborny smak :)

Majanko, ja stosowałam też do maślanych ciasteczek oraz do makaroników mmmm pycha :)

Kasieńko, przekażę więc Oczku, że ma fankę :) A brązowa kurtka pasuje do czekoweekendu, prawda :)

Aga, dzięki śliczne :)

Arven, ja na szcęście mam duży balkon - na szczęście, bo raczej mam dosyć ciemne mieszkanie, więc póki nie zaopatrzę się w namiot do fotografii bezcieniowej i lampy, to najlepsza opcja :)

Asiejko, a wiesz, że padał nam śnieg, jak je fotografowałyśmy :)

Oczko, Briczka lubi mieć fanów, a dokładnie takich co to wielbią ją z oddali :D Dzięki Ci Mała za super zabawę :*

Abbro, i wierz mi, smakują jeszcze lepiej :)

ewelajna Korniowska pisze...

I tak to można być być szczęśliwym nawet z rwą paskudną...
A, że zdjęcia z zeszłego roku - co tam..., ciasteczka wyglądają obłędnie. I ja muszę w końcu takie popękane zrobić, bo kuszą zewsząd, Tili. Mus morelowy i agrestowa naleweczka - też przepysznie i orzeźwiająco.
Udało Ci się:)
Pozdrawiam ciepło!
I zdrowia dużo życzę, bo ja... z drugiej strony jestem:)

amarantka pisze...

Tili :) te popękane ciasteczka - jedne z moich ulubionych :) są przepyszne i chyba wkrótce się znowu na nie skuszę :)

A fondant... gdyby mi tak ktoś go teraz podsunął :) nie oparłabym się takiej pokusie :)

Zresztą muszę zrobić przerwę w podziwianiu Waszych czekoladowych pyszności, bo mimo śniadanie już głodna się zrobiłam :) i ewidentnie czegoś mi obok kubka kawy brakuje :)

karolka pisze...

O matko co za pysznosci. Chetnie sprobuje :)

pozdrawiam

Krokodyl pisze...

Czekoladowe ciasteczka, którymi nas częstowałaś były pyszne, że hej. :-))

atina pisze...

Oj poszalałaś czekoladowo w ten weekend:) Cudownie pyszne propozycje i sama nie wiem, która podoba mi się najbardziej:) Cieszę się, ze znalazłaś czas na czekoladowanie i przyłączenie się do Czekoladowego Weekendu :) Pozdrawiam serdecznie!

OlaCruz pisze...

Z tonką jeszcze się nie zapoznałam, ale chętnie się rozejrzę w sklepach. Natomiast mam pure z kasztanów, z którym nie bardzo wiedziałam co zrobić, bo samo w sobie nie smakuje mi za bardzo. Ten fondant wygląda zachęcająco :) Ale miałyście fajnie z Oczkiem :)

Tilianara pisze...

Ewelajno, do szczęścia niewiele potrzeba, trza tylko z uśmiechem patrzeć i ... pichcić smakołyki :D
Dzięki wielkie :)

Amarantko, w takim razie pakuj się, a ja już fondant szykuję :)

Karolko, już wirtualny talerzyk podsuwam :)

Krokodylu, cieszę się, że smakowały :)

Atinko, jakbym mogła na Czeko Święto czasu nie znaleźć, w końcu to tak smakowite ucztowanie :)

Olu, no problemu, jak wrócisz, upiekę Ci tych ciasteczek :) Ale powiem, że i ja muszę się za zapasami tonki rozejrzeć, bo podarunek od Kochanej Lo już się kończy, a ja zaczynam się od tego smaku uzależniać :)

Bea pisze...

Wszystkie propozycje niesamowicie apetyczne Tili! A odkiedy odkrylam tonke, nie moge bez niej zyc ;))

Pozdrawiam!

Tilianara pisze...

Beatko, dzięki wielkie :) Tak, tonka potrafi uzależnić :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...